Nasz Czytelnik gospodaruje na bardzo dobrych ziemiach na Żuławach, niedaleko Pruszcza Gdańskiego. Niestety, mimo że ziemie są dobre, to buraki się nie udają. Dlaczego? Pytanie bardzo lakonicznie i trudno odpowiedzieć jednoznacznie nie znając szczegółów. Zadzwoniłem więc do naszego Czytelnika po bliższe informacje. Okazuje się, że są dwa główne problemy: słabe wschody i zachwaszczenie samosiewami rzepaku. Poniżej zajmiemy się tym pierwszym problemem.
Jednokiełkowe
Na Żuławach faktycznie ziemie są bardzo urodzajne. Nie wchodząc już w genezę powstania, różnią się znacznie w zależności od położenia. Okolice Pruszcza Gdańskiego to gleby murszowe zalegające płytko na piasku. Charakteryzują się tym, że wiosną ich powierzchnia jest przesuszona, mimo wilgoci w głębszych warstwach. Tu muszę wrócić do podstaw i odrobiny historii. Nasiona buraka – niekoniecznie cukrowego – to tzw. kłębki, w których znajduje się kilka, a nawet kilkanaście zdolnych do kiełkowania nasion. Jeszcze nie tak dawno siało się właśnie kłębki wielonasienne. Szansa na wykiełkowanie pojedynczej rośliny była bardzo duża. Wiązały się z tym dodatkowe problemy, bo z jednego kłębka z reguły wschodziła więcej niż niż jedna siewka. Dlatego konieczna była pracochłonna przerywka. Aby ją zredukować, opracowano technologię cięcia i szlifowania kłębków uzyskując nasiona jednokiełkowe. Nasiona te, poddane wcześniej brutalnej obróbce, są bardzo wrażliwe na niekorzystne warunki kiełkowania. Dostępne są też nasiona powstałe dzięki wyhodowaniu odmian jednokiełkowych. W zasadzie całość materiału siewnego buraka cukrowego dostarczana jest rolnikom w formie otoczkowanej. Otoczka zawiera środki grzybobójcze oraz substancje przyspieszające rozwój siewek. Bardzo ważne jest to, że taki materiał siewny jest kalibrowany, a więc nadaje się do siewu punktowego. Takie też nasiona otrzymuje producent od cukrowni po podpisaniu kontraktu. Siejąc je na założoną z góry odległość w rzędzie, trzeba być na 100% pewnym, że większość z nich wzejdzie. Jeśli nie, to powstają braki w obsadzie, które są nie do odrobiebnia.
Pomocne wałowanie
Na glebach w opisywanym gospodarstwie, wierzchnia warstwa jest wiosną przesuszona jak popiół i w takich warunkach żadne nasiono nie zakiełkuje. Dla laika to duży problem. Rozwiązanie znane jest doświadczonym praktykom od pokoleń. Należy po siewie (proponuję również przed) zastosować wał. Pozwoli to na podsiąkanie wody z głębszych warstw gleby i udostępnienie wilgoci kiełkującym nasionom. Pytanie, jaki wał zastosować? W tym przypadku najlepszy jest wał gładki zastosowany bezsposrednio po siewie.
Staranna orka
Rolę pod buraki cukrowe należy zacząć uprawiać już po zbiorze przedplonu, którym najczęściej są zbożowe. Orka zimowa powinna być wykonana bardzo starannie, a w przypadku znacznego wypiętrzenia skib, nawet wyrównana jesienią. Zabieg może mieć zasadnicze znaczenie dla stworzenia nasionom buraka jednakowych warunków kiełkowania. Przy dużej różnicy między grzbietami skib a zagłębieniami, w miejscu styku trudno jest wiosną wyrównać powierznię bez użycia narzedzi głębiej działających. Sucha warstwa gleby z grzbietów skib zostaje zgarnięta do tych zagłębień i powstaje pasowe zróżnicowanie wilgotności. Niekorzystny wpływ takiej orki szczególnie wyraźnie zaznacza się przy siewie punktowym. Trzeba też zwracać uwagę, aby nie przesadzać z głębokością orki, mimo że buraki wymagają głębszego spulchnienia. Nasiona buraka cukrowego bardzo niekorzystnie reagują na wyoraną martwicę. Ktoś powie, a jakie ma to znaczenie na Żuławach? Właśnie ma, bo w niektórych rejonach, np. w okolicy Pszczółek warstwa orna tworząca urodzajną warstwę jest grubości około 30 cm, a pod nią zalega oryginalny morski piasek. W przypadku wytępowania tzw. „podeszwy płużnej”, można podczas orki wspomóc się specjalnymi dłutami zamocowanymi do lemieszy. Wzruszą one podglebie bez wyrzucania na wierzch martwicy.
Uwaga na sączki
Bardzo korzystne dla buraków jest wzruszenie podglebia za pomocą głębosza podczas uprawek jesiennych. Uwaga praktyczna! W przypadku pól meliorowanych za pomocą rurociągów drenarskich trzeba mieć wiedzę, na jakiej głębokości ułożono tzw. sączki. Często są one zlokalizowane tuż poniżej warstwy ornej i takie narzędzie, jak głębosz, może zniszczyć cały system odwadniania. Oczywiście konsekwencją tego będzie nieodwracalne powstanie wymoklisk i zabaganienie pól. Rolnicy gospodarujący od lat na tych samych gruntach taką wiedzę posiadają. Nowi wałściciele powinni zasięgnąć „języka” od sąsiadów lub we właściwym Urzędzie Gminy, gdzie powinna być przechowywana dokumentacja prac melioracyjnych z danego terenu.
Jak głęboko wiosną?
Co z głębokością i intensywnością przedsiewnej uprawy wiosennej? To dylemat często nie do rozwiązania. Wiosną ilość wody jest zazwyczaj minimalna, dlatego należy dążyć do tego, aby gleby nadmiernie nie przesuszyć. Z drugiej strony często wiosną, po orce zimowej gleba jest zamulona, zbita i głęboko osiadła. To z kolei zmusza do głębszego spulchnienia. Mamy więc zagadnienie trudne, bo powinno spulchniać się płytko, aby nie tracić wody, a równocześnie spulchniać głęboko, aby usunąć destrukcyjne działanie okresu zimowego. Jeśli chodzi o ten konkretny przykład, tj. Żuławy (gdzie raczej występują problemy z nadmiarem wilgoci niż jej brakiem), wydawałoby by się, że głębsza uprawa nie spowoduje większych problemów. Jednak głębsze spulchnianie wiosną tych gleb niesie za sobą wydobycie na powierzchnię lepkich, kleistych, gliniastych brył, których rozbicie jest bardzo trudne. Trzeba też pamiętać, że burak cukrowy wymaga płytkich siewów. Więc jeśli orka zimowa była wykonana prawidłowo, radzę płytkie zabiegi spulchniające – zazwyczaj wystarczy pojedyncza brona lub brona na krzyż w przypadku niedostatecznego wyrównania. No i oczywiście wał, który tu jest podstawą szybkich i równych wschodów.
O problemach zachwaszenia na plantacjach buraków cukrowych w marcowo-kwietniowym numerze Naszej Roli.
7872393
1