Po tłustych miesiącach nadeszły chude. Producenci jaj załamują ręce. Stanął eksport, spadły cen. A krajowy rynek zaczyna dusić się od nadmiaru towaru. Do tego upał robi swoje. Jaja psują się dwa razy szybciej niż normalnie. Największym problemem nie jest już tylko cena, a w ogóle znalezienie kupca. Długie miesiące hossy spowodowały, że kto tylko mógł rozwijał produkcję jaj. Powstawały nowe obiekty, do maksimum wykorzystywano już istniejące.
Drobiarze liczyli na to, że do końca 2011 roku, czyli do momentu zmiany klatek, uda im się utrzymać dużą i opłacalną produkcję. Ale kraje, które do tej pory chętnie brały od nas jaja, teraz odbudowały swoje zaplecze lub znalazły innych, tańszych dostawców. A my zostaliśmy z niesprzedanym towarem. Ceny zbytu są bardzo zróżnicowane, bo podczas gdy w dużym hurcie lecą w dół, u stałych odbiorców detalicznych, korekty nie są podobno tak widoczne.
Ale nawet największe jaja tak zwane XL kosztują dziś zaledwie tyle, ile przed Wielkanocą najmniejsze sztuki. Teraz „S-ki” wyceniane są na zaledwie kilka groszy za sztukę. Jak mówią właściciele kurników, to mniej niż trzeba zapłacić za samą paszę, nie licząc kosztów odchowu kur. Straty rosną więc z tygodnia na tydzień.
Jaja zł/szt.
hurtowe ceny zbytu
XL 0,18 – 0,26
L 0,14 – 0,22
M 0,09 – 0,18
S 0,05 – 0,10