Gdyby na terenie administrowanym przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Toruniu udało się pozyskać w tym roku o połowę więcej drewna niż w ubiegłym, kupujący byliby zadowoleni. Wycinka na taką skalę nie jest jednak możliwa.
Od minionego roku popyt na drewno jest znacznie wyższy niż podaż. Zgodnie z
ustawą o lasach nie można wycinać więcej drzew niż około 60 procent ich rocznego
przyrostu. Z tego powodu część klientów odchodzi z kwitkiem. Wygrywają ci,
którzy mają podpisane umowy z Lasami Państwowymi na odbiór drewna wielko- i
średniowymiarowego. - Umowy zrealizujemy w całości - zapewnia Feliks
Czajkowski, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu.
Pod
koniec czerwca z kontrahentami będą negocjowane warunki na kolejne półrocze. -
Planujemy podwyższyć cenę drewna o kilka procent - mówi Czajkowski. -
Moglibyśmy wykorzystać sytuację i przy obecnym głodzie drewna znacznie
podbić cenę. Nie chcemy tego robić, bo przemysł dopiero wyszedł z dołka.
Niektórzy kontrahenci mają za złe Lasom Państwowym, że - przy tak
ogromnym popycie - utrzymują eksport drewna. Ich zdaniem surowiec powinien
zostać w kraju. - Eksportujemy tylko śladowe ilości do Austrii - broni
się Waldemar Tomkiewicz, doradca dyrektora generalnego LP. - Nie możemy
zrezygnować z eksportu. Musimy go podtrzymać. To ma być wyjście awaryjne, jeśli
popyt w kraju spadnie.
Do Austrii dociera drewno także z naszego
regionu. - Za granicę wyjeżdża kilkaset metrów sześciennych w ciągu
roku - twierdzi Czajkowski. - To niewielka część naszej sprzedaży.
Trzeba by ją liczyć w promilach. Z naszego drewna powstają w Austrii słupy
energetyczne.