Zawartość bio-dodatków w paliwach ma z roku na rok rosnąć – przewiduje resort gospodarki. Zdaniem koncernów naftowych propozycja rządu jest zbyt daleko idąca i należałoby ją stonować. Inaczej firmy z tego obowiązku się nie wywiążą i będą musiały płacić do budżetu państwa ogromne kary. A to z kolei na pewno odczują wszyscy kierowcy.
Z przesłanego właśnie do konsultacji społecznych projektu rozporządzenia wynika, że do 2016 roku zawartość „zielonych dodatków” wzrośnie do 8,45%. Unijne dyrektywy idą jeszcze dalej w 2020 roku byłoby to już 10%. Ma to doprowadzić między innymi do ograniczenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery oraz wzrostu zapotrzebowania na biokomponenty w kraju. Ale ich producenci nie wierzą w taki scenariusz.
Tomasz Pańczyszyn, Krajowa Izba Biopaliw - "Praktyka wyraźnie pokazuje, że tak na prawdę zwiększymy tylko import wyraźnie widać, że koncerny naftowe realizują politykę importu biokomponentów."
Z rozporządzenia nie są również zadowolone koncerny paliwowe. Ich zdaniem plany rządu są zbyt daleko idące. Orlen i Lotos już teraz mają problem z realizacją Narodowego Celu Wskaźnikowego. Twierdzą, że polskie przepisy są jeszcze bardziej ambitne niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej.
Krzysztof Romaniuk, Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego - "Wartość 5,75%, którą my mamy osiągnąć już w tym roku planuje się, że UE osiągnie w 2014, więc jak będzie z tymi 10% w 2020 to się okaże. Przyszłość może się jeszcze różnie kształtować."
Koncerny paliwowe żądają ograniczenia stosowania biopaliw ze względu na koszty. Ale nie tylko. Realizacja Narodowego Celu Wskaźnikowego będzie ich zdaniem możliwa tylko wtedy, gdy rząd dopuści na rynek nowe rodzaje zielonego paliwa. Inaczej kary mogą sięgnąć 2 miliardów złotych.