Wprowadzenie winiet to szansa na duży ruch do przodu i przerwanie marazmu na naszych drogach, który prowadzi nas do roli skansenu Europy – powiedział w czwartek przedstawicielom mediów lokalnych i regionalnych minister infrastruktury, Marek Pol.
Większość z nas jeździ po polskich drogach i ma swoje zdanie na ich temat. Nie jest to zdanie najlepsze, a pomysł wprowadzenia winiet został już oprotestowany głośnym trąbieniem przez kierowców w większych miastach Polski. Rzecz całą zorganizowali działacze PO. Wygląda jednak na to, że przed tym swoistym, nowym podatkiem uciec się nie da, bo minister infrastruktury bardzo poważnie przymierza się do zgromadzenia 5 mld zł za winiety, co pozwoli mu ubiegać się o resztę środków w Unii Europejskiej.
Zdaniem Marka Pola 6 miliardów uda się uzyskać z funduszy UE i 11 miliardów od zagranicznych banków. Warunek jest taki, że z własnych środków zgromadzimy15 mld. zł. Jedną trzecią tej kwoty ma stanowić uzyskany w ciągu trzech lat dochód z winiet. Program budowy autostrad i innych dróg krajowych w latach 2002-2005 ma kosztować w sumie ponad 36 mld zł. Na tę kwotę oprócz wyżej wymienionych wpływów z winiet, dotacji z UE oraz środków pochodzących z banków zagranicznych, ma się składać także 5 miliardów złotych środków własnych koncesjonariuszy budujących autostrady – Autostrada Wielkopolska SA, Stalexport, GTC.
Pol przekonywał również, że wprowadzenie winiet to jedyny sposób na budowanie autostrad we wschodnich regionach Polski. Ruch drogowy jest tam niski i jest mało prawdopodobne, by budujące autostrady konsorcja chciały tam inwestować swoje pieniądze.