Do lutego 2004 r. ograniczono limity połowowe dorsza. W efekcie polscy rybacy zamiast 16 tys. będą mogli złowić tylko 12 tys. ton tej ryby. Ich zdaniem jest to limit głodowy, mogą nie przetrwać.
Ograniczenie limitów wprowadziła Komisja Bałtycka reprezentująca organizacje
i rządy krajów skupionych wokół Bałtyku.
Stanowisko Komisji jest
dla nas absolutnie niezrozumiałe – mówi zbulwersowany Bogdan Waniewski,
rybak z Dziwnowa a jednocześnie prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich i
członek Sztabu Kryzysowego Polskiego Rybołówstwa. – Podczas niedawnych obrad
w Wilnie, gdzie ta decyzja zapadła, sprzeciwiały się jej praktycznie wszystkie
organizacje rybackie. Nie wzięto jednak tych głosów pod
uwagę.
Prezes podkreśla, że z ponad 420 polskich kutrów więcej
niż 70 proc. bazuje na połowie właśnie dorsza. Ograniczenie limitów dla wielu z
nich i ich rodzin oznacza po prostu katastrofę. Ponad połowa wspomnianych
jednostek pochodzi z zachodniopomorskich portów.
Zmniejszone limity
połowowe mają służyć ochronie populacji dorsza, która zdaniem naukowców
europejskiego instytutu do badań morza jest na Bałtyku zagrożona. Problem w tym,
że ocena naukowców zupełnie rozmija się z tym, co na morzu obserwują sami
rybacy. Dorsza z roku na rok jest więcej – zapewnia prezes. –
Potwierdzają to nasi koledzy z innych krajów.