Bąblowica to groźna choroba pasożytnicza. Ciężko uszkadza wątrobę, płuca i mózg. Można się jej nabawić jedząc niemyte jagody.
W zeszłym roku na bąblowicę zapadło w naszym województwie 9 osób. Przypominają o tym inspektorzy sanepidu, bo właśnie w lasach zaczął się jagodowy sezon.
Wywołujące chorobę larwy bąblowca wielojamowego - zaledwie trzymilimetrowego tasiemca - mogą znajdować się w jelitach psów, lisów i wilków. Wydalane są z kałem. Dostając się do organizmu człowieka czynią bardzo poważne szkody.
- W zeszłym roku w kraju zachorowały na bąblowicę 34 osoby, z czego aż 9 to mieszkańcy naszego województwa - mówi Renata Opiela, rzecznik prasowy państwowego, zachodniopomorskiego inspektora sanitarnego. - Schorzenie jest groźne, a zarażeniu można zapobiec dokładnie myjąc jagody przed spożyciem.
Choroba nie ujawnia się od razu, daje znać o sobie po latach. Przed skutkami choroby przestrzega również prof. Anna Boroń-Kaczmarska, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych PAM w Szczecinie.
- Larwy tasiemców dostają się do organizmu człowieka w formie torbieli i umiejscawiają się w narządach miąższowych, głównie w wątrobie, płucach, mózgu - mówi prof. Anna Boroń-Kaczmarska. - Jedna z bardziej niebezpiecznych, ale na szczęście rzadszych odmian, tworzy nacieki przypominające zmiany nowotworowe, stąd często trudności we właściwym zdiagnozowaniu. U pacjentów, których atakował drugi rodzaj tasiemca często stwierdza się guzy w wątrobie, wymagające operacyjnego usunięcia.
Choroba leczona jest lekami doustnymi lub chirurgicznym usunięciem zaatakowanych tkanek. Obecność bąblowicy można wykryć badaniami krwi i USG.