Jesienią i zimą kupujemy najwięcej suplementów, bo wierzymy, że uzupełnią niedobory witamin i dodadzą nam energii - czytamy na stronie styl.pl. Jednak nie należy ich łykać jak cukierki. Stosowanie tych preparatów nie jest pozbawione ryzyka. Zwłaszcza jeśli masz grypę i bierzesz leki. Czym grozi łączenie jednych z drugimi?
Rano zamiast kawy łykasz kapsułki z żeń-szeniem, w południe preparat z błonnikiem na lepsze trawienie, a wieczorem wyciąg z waleriany ułatwiający zasypianie. Brzmi znajomo? 44 procent Polaków (dane CBOS z 2010 roku) regularnie przyjmuje witaminy, minerały i środki zwiększające odporność. W aptece można je dostać bez recepty. - Zgodnie z przepisami nie są lekami, a to oznacza, że producenci nie muszą przedstawiać badań świadczących o skuteczności działania czy bezpieczeństwie suplementów - tłumaczy Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Niestety, wielu z nas jest przekonanych, że można je łykać bezkarnie.
Tymczasem specjaliści ostrzegają: - Zawarte w suplementach substancje, np. dziurawiec czy waleriana, mogą szkodzić - mówi Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Ochrony Technologii Medycznych, która zajmuje się m.in. analizą działania leków. Skutki stosowania tych preparatów na własną rękę bywają poważne, zwłaszcza gdy w tym samym czasie bierzemy leki. - Suplementy mogą obniżać skuteczność ich działania lub zwiększać stężenie zawartych w lekach substancji do niebezpiecznego poziomu - ostrzega dr Jarosław Woroń, farmakolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Według statystyk instytutu badawczego IMS Health w ciągu roku kupujemy pięć różnych preparatów tego typu. A ryzyko skutków ubocznych jest tym wyższe, im więcej różnych substancji przyjmujemy jednocześnie. Przed niepożądanymi efektami nie uchroni zażywanie suplementów w odstępie kilku godzin. - Nie każdy ma takie samo tempo przemiany materii. U jednej osoby dany związek będzie wchłaniać się wolniej, u innej szybciej. Nie wiadomo też, ile czasu składniki są obecne w przewodzie pokarmowym. Brakuje na ten temat badań - mówi dr Woroń.
Z dala od serca
Próżno też szukać statystyk na temat powikłań po zażywaniu suplementów, bo żadna instytucja tego zjawiska nie monitoruje. Jednak coraz więcej badań dowodzi, że z dużą ostrożnością powinny do nich podchodzić zwłaszcza osoby chore na serce. Naukowcy z Mayo Clinic w USA stwierdzili niedawno, że preparaty z miłorzębem japońskim (Ginkgo biloba stosowany m.in. jako afrodyzjak) w połączeniu z aspiryną lub warfaryną (zapobiega zawałom serca oraz udarom) nasila działanie tych leków. Skutek: ryzyko krwotoków wewnętrznych. Aspiryna i warfaryna rozrzedzają krew. Osłabić ich działanie mogą natomiast preparaty z żeń-szeniem. Zmniejszają one skuteczność środków obniżających ciśnienie oraz leków moczopędnych, a to dlatego, że zatrzymują wodę w organizmie. Natomiast łagodzący nastroje depresyjne dziurawiec może hamować efekty terapii antycholesterolowej i działanie digoksyny (leku stosowanego w niewydolności serca), gdyż przyspiesza ich metabolizm.
- Pacjentów z ciężkimi chorobami serca i naczyń przestrzegam też przed łykaniem preparatów z wapniem - mówi kardiolog, dr Cezary Olszewski z Centrum Medycznego Polmed w Krakowie. - Mogą hamować wchłanianie np. beta-blokerów, leków, które m.in. zwalniają akcję serca. Z kolei nadmiar potasu prowadzi do zaburzeń rytmu.
Więcej na styl.pl
8991481
1