Minister rolnictwa Jerzy Pilarczyk uważa, że zabezpieczenie przed wirusem ptasiej grypy ferm drobiu jest trudne, dlatego konieczne jest przeszkolenie hodowców i służb weterynaryjnych w tym zakresie.
Zdaniem Jerzego Pilarczyka , wirus ptasiej grypy może się pojawić w Polsce, gdyż jest już obecnie dość dużo ognisk choroby na wschód od Polski.
W poniedziałek rosyjski portal Rosbalt.ru poinformował, że już w 7 regionach Federacji Rosyjskiej zarejestrowano występowanie ptasiej grypy. Choruje domowy drób, a także dzikie ptactwo. Na razie nie zarejestrowano zachorowań wśród ludzi.
Pilarczyk przypomniał, że ptasia grypa była już w Europie i państwa Unii Europejskiej uporały się z chorobą.
Podkreślił, że ptasia grypa przede wszystkim powoduje straty ekonomiczne, ale także stwarza zagrożenie dla człowieka, tym bardziej że do końca nie zostały wyjaśnione mechanizmy przenoszenia się tego wirusa na człowieka. "Zabezpieczenie drobiu w polskich warunkach jest trudne. Nie da się schować hodowli drobiu w zamkniętych pomieszczeniach, tak jak zrobili to Holendrzy. Tego typu działania jednak podwyższają zabezpieczenie przed przedostaniem się wirusa" - uważa szef resortu rolnictwa.
W Holandii i w Belgii ptasia grypa wystąpiła w 2003 roku, jednak służby weterynaryjne tych krajów niezwykle rygorystycznie eliminowały źródła zakażenia. Pilarczyk wyjaśnił, że mimo dość dużej produkcji (w Polsce w 2004 roku wyprodukowano ogółem 1 mln 400 tys. ton żywca drobiowego - PAP) część drobiu hodowane jest w systemie pół przemysłowym i tradycyjnym. Tradycyjnego chowu, który można obecnie szacować na 25-30 proc. i dotyczy zwłaszcza tzw. drobiu pływającego - gęsi, kaczek - nie da się zamknąć pod dachem, co ograniczyłoby ryzyko zarażenia wirusem ptasiej grypy.
Obecnie ochrona przed chorobą polega głównie na kontrolowaniu na granicach Polski przywozu żywności pochodzenia zwierzęcego. "Sprawdzane są nawet kanapki z wędliną" - powiedział Pilarczyk. Minister poinformował, że do ewentualnego wystąpienia ptasiej grypy przygotowują się służby weterynaryjne. Prowadzona jest akcja szkoleniowa i informacyjna dla producentów drobiu. Zaś w Inspekcji Weterynaryjnej trwa przypominanie procedur wynikających ze zwalczania choroby.
Zaznaczył, że czynności te mają na celu takie przygotowanie hodowców i weterynarzy, by w przypadku pojawienia się wirusa mogli właściwie zareagować bez straty czasu.
Pilarczyk poinformował też, że wystąpił do ministra finansów, aby ten zabezpieczył środki finansowe na wypadek pojawienia się wirusa, ponieważ wówczas zwalczanie ognisk tej choroby będzie łączyło się z koniecznością likwidacji zarażonego stada.
Dodał, że hodowcy otrzymają rekompensaty za likwidację drobiu, jeżeli nastąpi ona w wyniku decyzji lekarza weterynarii. Odszkodowania będą wypłacane na podstawie oceny rzeczoznawców, ale będzie to wartość rzeczywista drobiu.