Dwa miesiące temu, w Jakubowicach na Opolszczyźnie wykryto w mózgu jednej z krów śmiercionośne priony. Był to pierwszy przypadek BSE w woj. opolskim i drugi w kraju. Prywatna hodowla przeżyła wtedy prawdziwy najazd reporterów. Zamieszanie trwało kilka dni, a później sprawy powróciły do normy. Pracownicy firmy obawiali się, ze trzeba będzie wybić całe stado, a oni strącą pracę. Dzisiaj cieszą się, że stracili około 200 zł na pensji i dalej mogą pracować.
Utylizacji zostało poddanych 31 sztuk bydła. Wytypowano ich 65, ale po spaleniu 31, okazało się, że w ich mózgach, oddanych do przebadania, nie stwierdzono BSE. Od utylizacji reszty odstąpiono. Ich strata spowodowała jednak spadek produkcji mleka o około 14%. Były to krowy tuż po wycieleniu, wchodzące w sznytowy okres laktacji. Automatycznie stracili też pracownicy, których wynagrodzenia są uzależnione od wydajności. Wygląda jednak na to, że sytuacja powoli będzie się normować. Dwa tygodnie temu z hodowli odstawiono 10 tys. litrów mleka, a dzisiaj jest już 11 tys.
W miejsce 31 utraconych sztuk właściciel dokupił jałówki holenderskie i krajowe. Generalnie hodowla nadrabia straty, chociaż jeszcze ma problemy ze sprzedażą dorosłych krów. Rzeźnicy mają obawy, mimo, że zakup i sprzedaż każdej krowy odbywa się pod nadzorem wojewódzkiego i powiatowego inspektoratu weterynarii.
Pozostaje jeszcze obawa, że przez utratę sztuk ze stada i spowodowany tym spadek produkcji, gospodarstwo straci na naliczanym obecnie limicie sprzedaży produktów przed wejściem do Unii Europejskiej.