Już wkrótce może pojawić się antidotum na zakażenie wąglikiem. Te bakterie - ulubiona broń bioterrorystów - to bardzo podstępne mikroby, potrafią uśmiercić chorego, nawet gdy same już nie żyją
Gdyby nie terroryści, wąglikiem nadal martwiliby się tylko hodowcy i
weterynarze. Ta choroba wywoływana przez bakterie Bacillus anthracis w naturze
atakuje przede wszystkim zwierzęta i czasami ludzi, którzy mają z nimi częsty
kontakt. Najczęściej powoduje wtedy łatwe do wyleczenia antybiotykami
owrzodzenia na skórze. Jednak te same mikroby, gdy dostaną się z powietrzem do
płuc - np. rozpylone przez terrorystów - są śmiercionośne. Na szczęście pojawiła
się szansa, by temu zaradzić. Amerykańskim biologom z Harvard Medical School
udało się zablokować śmiertelną toksynę wytwarzaną przez pałeczki wąglika -
informuje najnowszy numer "Nature Structural & Molecular
Biology".
To nie grypa
Ich odkrycie pomoże w
przyszłości ratować ofiary ataku bioterrorystycznego. Dziś osoba, która nie
podejrzewa, że w jej otoczeniu rozpylono pałeczki wąglika, jest bardzo
zagrożona. Gdy skarży się na znaczną gorączkę, ból głowy i wszystkich mięśni,
uciążliwy suchy kaszel - lekarz zazwyczaj diagnozuje grypę. I zaleca kilka dni w
łóżku, by organizm poradził sobie z chorobą. Rzeczywiście, przez dzień czy dwa
pacjent czuje się lepiej. Jednak wkrótce gorączka wraca ze zdwojoną siłą,
pojawia się niewydolność oddechowa, obrzęk i krwotoki z płuc. W tym momencie
szansa chorego na przeżycie nie przekracza nawet 10 proc. Obecnie daje się
skutecznie leczyć chorobę najpóźniej na 48 godzin przed wystąpieniem tych
złowieszczych symptomów. I to mimo że pałeczki wąglika można skutecznie
uśmiercić antybiotykami - erytromycyną, tetracyklinami, a nawet penicyliną! Sęk
w tym, że bakterie wydzielają wyjątkowo perfidną i silną toksynę, która
pozostaje w organizmie pacjenta nawet wtedy, gdy leki zlikwidowały już wszystkie
mikroby.
Tercet zabójców
Toksyna Bacillus anthracis
to trzy współdziałające białka. Pierwsze z nich - antygen ochronny (Protective
Antigen, PA) - powoduje, że trucizna wnika do ludzkich komórek, zamiast zostać
przez nie zniszczona jako ciało obce. Dwa pozostałe składniki toksyny zaczynają
siać zniszczenie wewnątrz komórki. Czynnik śmiertelny (Lethal Factor, LF) tnie
na kawałki enzymy z grupy kinaz odpowiedzialne m.in. za wzrost i podziały
komórek. W tym samym czasie trzeci dywersant - czynnik obrzęku (Edema Factor,
EF) - upośledza system przekazywania sygnałów w komórce. Medycyna była dotąd
bezradna wobec takiego zmasowanego ataku.
Na szczęście uczeni
kierowani przez prof. Lewisa Cantleya - stosując nowatorską metodę superszybkiej
analizy miliardów cząsteczek białka - odkryli kilka cząsteczek, które blokują
aktywność czynnika śmiertelnego. Zablokowany LF nie może już szatkować
kluczowych ludzkich enzymów.
To nie pierwsze osiągnięcie zespołu z
naukowców z Bostonu. Wojnę wąglikowi wydali już kilka lat temu. W 2001 r. na
łamach "Nature Biotechnology" donosili o opracowaniu cząsteczki blokującej
białko PA trucizny Bacillus anthracis. Szczury chronione preparatem przeżyły
nawet zastrzyk z toksyny w ilości dziesięciokrotnie przekraczającej dawkę
śmiertelną.
Nowa terapia
Najnowsze osiągnięcie
amerykańskich badaczy otwiera nowe możliwości w ratowaniu ofiar wąglika.
Pacjentom cierpiącym na płucną postać tej choroby można by podawać
jednocześnie antybiotyki i leki blokujące czynnik śmiertelny toksyny –
powiedział "Gazecie" prof. Lewis Cantley. Chronilibyśmy chorego nie
tylko przed bakteriami, ale także przed wytworzoną już przez nie trucizną. By
uratować życie, być może wystarczyłoby podawać taki preparat jedynie przez kilka
dni. Akceptowalne więc byłyby nawet ewentualne krótkotrwale negatywne skutki
uboczne takiego specyfiku – tłumaczy.
Właśnie ograniczeniu
potencjalnych niepożądanych efektów służą dalsze badania uczonych z Bostonu.
Szukają oni teraz takich pochodnych odkrytych substancji, które nadal skutecznie
zablokują toksynę, ale nie zaburzą funkcjonowania organizmu. Trochę to
potrwa, ale jesteśmy dobrej myśli – mówi prof. Cantley. – Badaliśmy w
laboratorium ludzkie komórki i udało nam się znaleźć takie stężenie leku, które
im nie szkodzi, ale wystarcza, by ratować je przed
toksyną.
Badacze chcą też wykorzystać wyniki badań sprzed dwóch
lat. Niezłym pomysłem byłoby jednoczesne podawanie substancji blokujących
wnikanie trucizny wąglika do komórek i hamujących jej aktywność – mówi prof.
Cantley.
Jeśli badania się powiodą, powstanie skuteczna konkurencja
dla używanej dziś niedoskonałej szczepionki przeciw wąglikowi. Wymaga ona
sześciu zastrzyków w ciągu półtora roku i nie gwarantuje trwałej odporności.
Trudno też wyobrazić sobie masowe szczepienia przeciwko chorobie, która stanowi
jedynie potencjalne zagrożenie. Atak bioterrorystyczny może przecież wcale nie
nastąpić. Tymczasem preparat blokujący toksynę wąglika mógłby czekać w
magazynach i w razie potrzeby zostać szybko podany zarażonym.