Po wykryciu przypadków ptasiej grypy w piątek i sobotę w Rumunii, w Delcie Dunaju, tamtejsze władze zarządziły masowy ubój ptactwa domowego, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby. Całą Deltę Dunaju i okręg Tulcea objęto kwarantanną.
W sobotę główny weterynarz kraju Ion Agafitei potwierdził, że wirusa ptasiej grypy wykryto u trzech ptaków w wiosce Smardan w Delcie Dunaju. W piątek w innej wiosce, Ceamurlia de Jos, również w Delcie Dunaju, odkryto pierwsze przypadki ptasiej grypy w Rumunii. Wirus został wykryty u trzech padłych kaczek, zarażonych przez ptaki migrujące z Rosji.
W niedzielę rybacka wioska Ceamurlia de Jos została całkowicie odcięta od świata przez siły bezpieczeństwa.
Rumuński minister rolnictwa Gheorghe Flutur potwierdził w Bukareszcie, że u padłych ptaków stwierdzono obecność wirusa H-5. W Bukareszcie nie poinformowano, czy chodzi tu o szczególnie niebezpieczny dla ludzi wirus H5N1.
Pobrane od ptaków próbki badane są obecnie w Londynie. Wyniki będą najwcześniej za 10 dni.
Premier Rumunii Calin Popescu-Tariceanu w niedzielę wezwał ludność, by współpracowała z władzami. "Nie chcemy szerzyć paniki" - powiedział po posiedzeniu sztabu kryzysowego ds. sytuacji nadzwyczajnych.
Minister spraw wewnętrznych Vasile Blaga zapowiedział, że wszystkie pojazdy wjeżdżające do okręgu Tulcea bądź opuszczające go będą kontrolowane i dezynfekowane. Ministerstwo rolnictwa liczy się z tym, że trzeba będzie zlikwidować 45 tys. sztuk ptactwa domowego.
W miejscowości Ceamurlia de Jos i sąsiedniej gminie Lunca w czasie weekendu ludność stała w długich kolejkach, aby się zaszczepić na grypę.
Ptasia grypa była przyczyną padnięcia ok. 2000 indyków w prowincji Balikesir na północnym zachodzie Turcji - poinformowano w sobotę. Indyki miały się zarazić od wędrownych ptaków, lecących z Uralu.
Turecki minister rolnictwa Mehdi Eker potwierdził, że chodzi o ptasią grypę, ale "wszystko jest pod kontrolą" - zaznaczył.
W wiosce regionu Manyas władze zastosowały nadzwyczajne środki ostrożności. Rolnikom polecono zlikwidowanie wszystkich ptaków hodowlanych, a także wałęsających się bezpańskich psów.
Żandarmeria wojskowa ustawiła posterunki na drogach prowadzących do wioski i kontroluje wszystkie wjeżdżające i wyjeżdżające pojazdy.
Niemcy zaapelowały w niedzielę do Rumunii i Turcji o dostarczenie Unii Europejskiej i specjalistom międzynarodowym wszystkich informacji na temat przypadków ptasiej grypy w tych krajach. Zaoferowały także obu krajom pomoc laboratoriów wyspecjalizowanych w badaniach chorób zwierzęcych.
Po informacjach o pojawieniu się ptasiej grypy w Rumunii, Bułgaria zaostrzyła kontrolę weterynaryjną na granicy z tym krajem. Chociaż jeszcze nie wprowadzono oficjalnego zakazu importu drobiu z Rumunii, wszystkie produkty drobiowe są konfiskowane. Pojazdy wjeżdżające z Rumunii do Bułgarii poddaje się dezynfekcji.
Władze poinformowały, że brzegi Dunaju, jeziora i rezerwaty, do których o tej porze roku przylatują ptaki, są pilnie obserwowane. Według nich, na terytorium bułgarskim dotychczas nie znaleziono martwych ptaków.
Władze bułgarskie nie wykluczają jednak, że choroba dotarła już do Bułgarii z uwagi na bliską odległość ogniska zarazy do jej granic.
Indonezyjskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę, że u 4-letniego chłopca stwierdzono zakażenie wirusem ptasiej grypy - H5N1. Jest to szósty w tym kraju przypadek zakażenia człowieka ptasią grypą. Wyniki badań w laboratoriach indonezyjskich zostaną jeszcze skontrolowane w Hongkongu.
Chłopiec przebywa w szpitalu w Lampung. Czuje się dobrze, dolega mu jedynie kaszel.
Od lipca na ptasią grypę zmarły w Indonezji cztery osoby. Sześć innych osób z podejrzeniem ptasiej grypy przebywa obecnie w wyznaczonym przez władze szpitalu w Dżakarcie.
Wirus H5N1 od końca 2003 r. zabił w krajach azjatyckich w sumie 64 osoby.