Od kilku lat produkcja bydła mięsnego w Polsce wykazuje 6%-owy wzrost. Coraz więcej jest też pytań rolników o typowe rasy mięsne. W ubiegłym roku w znanych firmach rolnicy musieli się zapisywać na jałówki cielne z rocznym wyprzedzeniem. Rolnicy chcą rezygnować z hodowli bydła mlecznego w obawie nie spełnienia wszystkich restrykcyjnych wymagań unijnych.
Zdaniem Krzysztofa Jaroszewskiego - dyrektora Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego - to przyszłościowy kierunek. Do tej pory wszystkie unijne kontyngenty przechwytywali Włosi. To oni dyktowali ceny.
Kupowali od nas byczki do 300 kilogramów oraz jałówki i płacili średnio 8-9 złotych za kilogram żywej wagi. Potem korzystali z unijnych dotacji, trzymali bydło do wagi ciężkiej i sprzedawali z zyskiem do Hiszpanii. Dla nas było to wyjątkowo nieopłacalne, gdyż mamy dobre pastwiska i moglibyśmy sami sprzedawać już dorosłe sztuki. Teraz pojawiło się światełko nadziei. Zaczęli się do polskich producentów odzywać Hiszpanie, zgłaszają swoje zapotrzebowanie na dobre bydło ras mięsnych odchowanych w Polsce.
Niektóre zakłady produkują już porcje kulinarne z bydła mięsnego, jednak w dalszym ciągu są one zbyt drogie dla przeciętnego klienta. Polędwica wytwarzana z rasy Limusine jest ponad dwukrotnie droższa od tej ze zwykłego opasa.
Dostanie w Polsce jałówki cielnej rasy Limusine lub Charoline graniczy niemal z cudem. Jednak sztuki sprowadzane z Unii Europejskiej są bardzo drogie, jałówki kosztują od 1000 do 1600 Euro jednak transport do nas to wydatek rzędu aż 6000 euro.