Żadnych większych nieprawidłowości nie wykryli w ubojniach regionu powiatowi lekarze weterynarii, którzy kontrolowali rzeźnie na polecenie głównego lekarza weterynarii po emisji kontrowersyjnego filmu, nakręconego przez Animalsów w ubojni w Żelistrzewie.
W woj. kujawsko-pomorskim działają 123 ubojnie (w tym 29 prowadzi ubój bydła). W kategorii A (spełniają wszystkie unijne wymagania) jest tylko jeden zakład - Viando w Radojewicach. W kategorii B1 (muszą się przystosować do wymogów unijnych najpóźniej do dnia akcesji) znalazły się 62 rzeźnie, w kategorii B2 (okres przejściowy do końca 2006 r.) - 4 zakłady, a unijnych wymagań nie spełnia i prawdopodobnie nie będzie spełniać aż 56 ubojni.
Kilku właścicieli ubojni z kategorii C buduje nowe zakłady, dlatego już nie inwestują w stare obiekty – wyjaśnia Bogumiła Mikołajczak, kujawsko-pomorski wojewódzki lekarz weterynarii. – Ale większa część rzeźni z kategorii C zostanie w momencie akcesji zamknięta. Nie będą mogły prowadzić uboju zwierząt, zostaną prawdopodobnie przy przetwórstwie mięsa.
Zakłady z kategorii C nie spełniają unijnych wymagań przede wszystkim w
kwestii oddzielenia stref. Zwierzęta czekające na ubój widzą i słyszą, jak
ogłuszane są inne. Mają też nieodpowiednie wyposażenie i technologie. Bogumiła
Mikołajczak zapewnia jednak, że pod względem sanitarnym nie można im niczego
zarzucić. Jej zdaniem lekarze weterynarii kontrolują każdy ubój i nie zauważyli
żadnych nieprawidłowości. Kontrolujemy na bieżąco dostosowywanie się zakładów
do wymogów Unii – potwierdza Konstanty Klusek z Wojewódzkiej Inspekcji
Weterynaryjnej w Bydgoszczy. – Są też kontrole unijne.
Lekarze
weterynarii twierdzą, że nie tylko im, ale też właścicielom rzeźni zależy na
niwelowaniu stresu zabijanych zwierząt, ze względów ekonomicznych. Mięso
zwierzęcia niewłaściwie ogłuszonego ma gorszą jakość: krwawe wylewy, czy tak
zwane rybie, białe mięso – dodaje doktor Klusek. – Nie nadaje się do
sprzedaży, ani do przerobu.