Grzywna, a nawet areszt grozi hodowcom chronionych gatunków zwierząt, którzy do 2 listopada nie zgłoszą w starostwie powiatowym, że takie zwierzę mają.
Wrocławianie nie śpieszą się jednak z rejestracją swoich rzadkich
podopiecznych. Zgłosili dotychczas egzemplarze z zaledwie ośmiu
gatunków.
Ludzie nie chcą zgłaszać zwierząt, bo boją się, że
zostaną im one odebrane – ocenia Marta Kot, specjalistka z wydziału ochrony
środowiska. – Grozi to jednak dopiero tym, którzy tego nie zrobią.
W
myśl obowiązujących od 1 maja 2002 roku przepisów na sprowadzenie do kraju
zwierzęcia, które znajduje się w tzw. czerwonej księdze - czyli na liście
gatunków zagrożonych wyginięciem, potrzeba zgody ministra ochrony środowiska
(formularza CITES). Zwierzę należy zgłosić w starostwie w ciągu 14 dni.
Zarejestrować trzeba także zwierzę kupione w kraju. Właściciele musza też
zgłaszać przypadki śmierci zwierzęcia lub zmiany miejsca jego przebywania.
Wszystkie zwierzęta z gatunków chronionych powinny mieć swoje dokumenty CITES.
Ministerstwo dało hodowcom czas na uregulowanie tych spraw - do 2
listopada.
Przeciw przemytnikom
Obowiązek rejestrowania
chronionych gatunków jest konsekwencją podpisania przez Polskę tzw. Konwencji
Waszyngtońskiej, która nakłada liczne ograniczenia na przewóz chronionych
zwierząt przez granice państw, co ma pomóc w walce z ich przemytem. W zeszłym
roku celnicy z województwa dolnośląskiego przechwycili 41 żywych zwierząt,
należących do gatunków chronionych, w tym roku było ich już 14. Do Polski
najczęściej przemycane są żółwie, węże, legwany, kameleony. W 2000 roku w jednym
transporcie przemytników było 747 żółwi, poupychanych w tekturowe kartony. Tylko
niewiele udało się uratować.
Nielegalny handel zwierzętami jest bardzo
opłacalny – mówi Joanna Klemczyńska, koordynator d/s CITES Izby Celnej we
Wrocławiu. – Jednak większość okazów nie jest w stanie przeżyć koszmaru
transportu i złego traktowania.
Przez południową granicę Polski bardzo
często przemycane są papugi. Nigdy nie wiadomo, czy pochodzą z hodowli, czy też
z nielegalnego odłowu.
Papugi złowione nielegalnie, w barbarzyński sposób,
zawsze będą pamiętały o swoim pierwotnym środowisku i o tym, że to człowiek
wyrządził im krzywdę – mówi Joanna Klemczyńka. – Nigdy nie przywiążą się do
swoich nowych właścicieli tak jak papugi urodzone w
niewoli.
Papierowe przepisy
W praktyce nie ma jednak
możliwości skontrolowania, co ktoś ma w domu. Kłopoty mogą mieć ci hodowcy, na
których poskarżą się sąsiedzi lub którym zwierzę uciekło.
Numery CITES
mają również usprawnić kontrolę handlu zwierzętami na giełdach i targowiskach.
Co miesiąc we wrocławskich sklepach jest kupowanych od kilku do kilkunastu
okazów z dokumentami CITES.
Każdy klient dostaje od nas potwierdzenie
legalnego zakupu, na którym jest numer CITES – mówi Robert Kraus, sprzedawca
ze sklepu Kakadu. – Nie mamy jednak żadnego wpływu na to, czy później
zarejestruje on zwierzę.