Jedna trzecia mięsa i wyrobów z niego, które trafiają na rynek, pochodzi z nielegalnej produkcji.
- Grozi nam międzynarodowy skandal, jeżeli się z tym nie uporamy - powiedział podczas wczorajszej konferencji Stanisław Zięba, przewodniczący Rady Gospodarki Żywnościowej.
Bez nadzoru weterynaryjnego ubijanych jest około trzech milionów świń i kilkadziesiąt tysięcy cieląt rocznie. Mięso z nich sprzedawane jest zazwyczaj na bazarach, w gospodarstwach i na przydrożnych straganach.
Zdaniem Cezarego Bogusza, zastępcy głównego lekarza weterynarii, ubój bez nadzoru jest prowadzony na mniejszą skalę, jednak szara strefa to nadal poważny problem. - Od połowy czerwca będziemy przeprowadzać razem z inspekcją sanitarną oraz strażą miejską lub policją kontrole na targowiskach. Chcemy, aby na każdym z nich odbywała się co najmniej raz w miesiącu - zapowiada Cezary Bogusz.
Tymczasem do nadużyć dochodzi również w zakładach mięsnych działających legalnie. W kwietniu inspekcja weterynaryjna skontrolowała 228 rzeźni drobiu. Nieprawidłowości wykryła w 75 z nich. Lista zarzutów jest długa. Dotyczyły m.in. złego magazynowania mięsa i wyrobów, braku dokumentacji i przekroczenia limitów produkcji.
Zastrzeżenia do mięsa sprzedawanego w sklepach ma Inspekcja Handlowa. - Złą jakość ma około 13 procent produktów - mówi Bogumił Ciaś, zastępca głównego inspektora. Wyroby i mięso są nieprawidłowo oznakowane, a także sprzedawane po okresie przydatności do spożycia.
Wiele nieprawidłowości Inspekcja Handlowa wykrywa w sklepach wielkopowierzchniowych. - Sieci handlowe wymuszają na producentach niską cenę, co przekłada się na złą jakość produktów - mówi Bogumił Ciaś.
Kłopoty mają też instytucje nadzorujące rynek spożywczy. Ze stanowiska zrezygnował niedawno Krzysztof Jażdżewski, główny lekarz weterynarii. W czwartek Andrzej Lepper, minister rolnictwa, poinformował dziennikarzy, że przyjmie jego dymisję.