Polska chce, by wołowina z krajów Unii była sprzedawana z etykietką "made in Europe". Minister rolnictwa Wojciech Olejniczak zapowiada też kontrole eksportowanych ziemniaków.
Propozycję Komisji Europejskiej, by znieść narodowe oznaczenia sprzedawanej wołowiny, która ma być jeszcze debatowana w Parlamencie w Strasburgu, popierają poza nami także Niemcy, Holandia i Litwa. Francja i kilka innych państw chce, by można było stosować podwójne oznaczenia: krajowe i europejskie. Większość krajów jest pomysłom Brukseli przeciwna.
Szansa dla polskiej wołowiny
- Stanowisko Komisji to gwarancja niedyskryminowania producentów i przetwórców w poszczególnych krajach. Jednocześnie uważamy, że w Unii jest spójny system kontroli weterynaryjnej i nie ma potrzeby, aby tylko i wyłącznie wołowina była znakowana pod względem pochodzenia z danego państwa - mówił min. Olejniczak w Luksemburgu. - To ułatwi również Polsce sprzedaż wołowiny na rynki trzecie.
Znakowanie wołowiny np. "made in France" pojawiło się powszechnie w związku chorobą szalonych krów w Wielkiej Brytanii w latach 90. Od tego czasu Unia dokonała jednak rewolucji w systemie nadzoru weterynaryjnego i dziś bez przeszkód można ustalić, z jakiego stada i od jakiej krowy pochodzi sprzedawany na rynku kawałek mięsa. Konsument - uważa Komisja - może więc być pewny bezpieczeństwa żywności i nie ma potrzeby na dodatkowe oznaczenia.
Zapraszamy weterynarzy z Rosji
Odpowiedzialny za bezpieczeństwo żywności komisarz UE David Byrne przedstawił ministrom rolnictwa w Luksemburgu stan rozmów z Rosją na temat nowych certyfikatów weterynaryjnych. Moskwa przez kilka dni na początku czerwca z ich powodu blokowała eksport mięsa i wyrobów mlecznych z wielu państw UE, w tym Polski (jesteśmy największym w Europie eksporterem wieprzowiny na rosyjski rynek). Wycofała się z tych restrykcji pod naciskiem Brukseli, ale zgodzono się, że będą w tej sprawie do września dalsze rozmowy. Komisja wyklucza jednak wprowadzenie wspólnych certyfikatów dla całej Unii i odrzuca oskarżenia rosyjskich mediów, jakoby w nowych krajach była gorsza kontrola bezpieczeństwa żywności.
- Jako jedyny kraj, za zgodą Komisji, podjęliśmy już dzisiaj rozmowy z Rosją na temat handlu mięsem, przetworami mięsnymi i mleczarskimi. Uzgodniliśmy, że zakłady, które chcą eksportować do Rosji, są gotowe poddać się w każdej chwili kontroli z ich strony - powiedział Olejniczak. Zgłosiło się aż 389 zakładów. - Niech weterynarze z Rosji przyjadą do nich kiedy tylko chcą.
Będą kontrole ziemniaków
Ostatnio ujawniono kilka przypadków eksportu m.in. na Litwę i do Czech polskich ziemniaków z bakteriozą (choroba całkowicie niegroźna dla ludzi, ale zmniejszająca plony). Może to nam grozić wprowadzeniem przez Brukselę zakazu ich sprzedaży. Min. Olejniczak zapowiada w związku z tym wprowadzenie, w porozumieniu ze strażą graniczną, monitoringu wywożonych ziemniaków - czy są one przez eksporterów badane i zdrowe.
- Chcemy przez jakiś czas samodzielnie kontrolować sprawdzać certyfikaty ziemniaków na granicy - mówi minister rolnictwa. Jego zdaniem Komisja Europejska przyjęła nasze działania z aprobatą, a "chodziło o nieduże partie oraz nieliczne przypadki". - Nie ma zagrożenia dla eksportu, ani dla produkcji ziemniaków w Polsce - zapewnia Olejniczak