Mimo że od rozpoczęcia akcji znakowania trzody chlewnej w ramach tworzenia Systemu Identyfikacji i Rejestracji Zwierząt minęły trzy miesiące, niewiele się zmieniło.
Nadal do obrotu trafiają tuczniki bez numerów identyfikacyjnych nadawanych
przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Od 1 stycznia br.
rolnicy powinni zgłaszać się do biur powiatowych ARiMR po numery gospodarstwa i
numery indywidualne dla każdej świni po to, aby na koszt własny wytatuować je na
uchu zwierzęcia. Poza tym mają obowiązek wykupienia księgi rejestracji stada,
która kosztuje 2,25 zł.
Ponieważ IACS jeszcze nie działa i ARiMR
nie kontroluje przebiegu identyfikacji, tylko niewielu gospodarzy tatuuje
tuczniki. Powód – tatuownice są drogie (ok. 300 zł), a tatuowanie trudne. Na
ucho zakłada się kleszcze pod warunkiem, że tucznik da się złapać. Numer
identyfikacyjny jest tak długi, że wszystkie cyfry nie mieszczą się na jednym
uchu.
Aby obejść przepisy świnie przed odstawieniem do skupu
znakowane są na starych zasadach. Lekarze weterynarii zakładają im zielone
kolczyki albo tatuują numer ze świadectwa zdrowia.
Nie można
wstrzymać obrotu – mówi Marian Szymański, powiatowy lekarz weterynarii w
Bydgoszczy.
To nie koniec zamieszania. Do niedawna wiadomo było, że
od 1 lipca 2003 r. obowiązywać będzie jednocześnie kolczykowanie i tatuowanie
świń. Ale w życie wchodzi nowela Ustawy Weterynaryjnej, która po raz kolejny
zmienia przepisy.
Od kwietnia tatuować można tylko tuczniki kierowane bezpośrednio do uboju.
Świnie hodowlane będą oznakowane okrągłymi kolczykami. Znajdzie się na nich
numer stada, a nie (tak jak obecnie) numer indywidualny zwierzęcia. ARiMR
przygotowuje się do przeprowadzenia akcji informacyjnej na temat
znakowania.
Biura powiatowe dysponują już plakatami i ulotkami
dla rolników – mówi Małgorzata Walter z OR ARiMR w
Toruniu.