Sytuacja producentów trzody chlewnej wciąż nie do pozazdroszczenia. Niskie ceny skupu oraz wysokie ceny pasz sprawiają, że rolnicy coraz częściej rezygnują z produkcji. Na pomocy zdecydowała się Komisja Europejska.
Ocena mechanizmów pomocowych jest negatywna. W czwartek unijny Komitet Zarządzający ds. Wieprzowiny zdecydował o zaprzestaniu dotowania przechowywania półtusz. Powód – zbyt małe zainteresowanie ze strony przedsiębiorców. W całej Wspólnocie z rynku zdjęto w ten sposób zaledwie 80 tysięcy ton wieprzowiny, z czego w Polsce około 6 tysięcy. Zdaniem firm mięsnych i chłodni to efekt niekorzystnej oferty finansowej przygotowanej przez Brukselę. Narzekano na wysokie zabezpieczenia oraz obowiązek kupienia całości przechowywanego mięsa. Z kolei rząd oraz rolnicy zarzucają przedsiębiorcom świadome torpedowanie unijnej interwencji. Twierdzą, że branży mięsnej zależy na utrzymywaniu kryzysu na rynku oraz niskich cen skupu.
Obecnie Komisja Europejska proponuje inną formę pomocy dla hodowców trzody chlewnej. Receptą na sytuację mają być subwencje eksportowe. Takie rozwiązanie od dawna postulowali zarówno hodowcy jaki i przetwórcy mięsa. Ich zdaniem tylko wypchnięcie nadwyżek z rynku może nas uratować. Problem w tym nasz największy potencjalny rynek zbytu – jakim jest Rosja - mimo pojednawczych gestów z obu stron jest wciąż zamknięty. Grozi nam, że przedsiębiorcy znów nie skorzystają z unijnych pieniędzy. Z drugiej strony dzięki wysiłkom Inspekcji Weterynaryjnej otwierają się przed nami kolejne rynki zbytu. W zeszłym tygodniu zrobili to Amerykanie, którzy do tej pory kupowali tylko polskie szynki i kiełbasy. Następny w kolejce jest Hong-Kong, co otwiera nam drogę na ogromny rynek chiński. Znaczny wzrost eksportu mięsa ma miejsce do Korei i Japonii.