Duże zainteresowanie akcjami Indykpolu sprawiło, że kurs mięsnej spółki osiągnął wczoraj rekordowy poziom 94 zł. Z naszych informacji wynika, że kilka funduszy zgłasza chęć zakupu akcji drobiarskiej grupy. To w połączeniu z perspektywami rozwoju zakładu z Olsztyna każe przypuszczać, że notowania nadal mogą piąć się w górę.
Od początku roku wartość akcji mięsnego holdingu podskoczyła już o blisko 320 proc. To drugi wynik na parkiecie — po podlegających spekulacji akcjach Manometrów (ponad 1000 proc.). Wyczyn spółki imponująco wypada w porównaniu z tegoroczną dynamiką indeksów WIG oraz WIG-Spożywczy. Od początku roku wzrosły one odpowiednio o 14 i 26 proc.
Na pierwszy rzut oka silne wybicie notowań Indykpolu może dziwić. Łatwiej go zrozumieć, gdy popatrzymy na wyniki i perspektywy rozwoju spółki. Koniunkturę podkręcają inwestorzy finansowi, którzy w kolejce ustawiali się po jej akcje. Z naszych informacji wynika, że co najmniej trzy fundusze zgłosiły się do spółki, wyrażając chęć kupna większego pakietu akcji. Nie jest to jednak proste. Na przeszkodzie staje niska płynność walorów. Pieczę nad Indykpolem sprawuje Rolmex, który dysponuje pakietem zapewniającym ponad 70 proc. głosów na WZA. Na domiar złego dla potencjalnych nabywców firma handlowa, która kontroluje Indykpol, nie zamierza w najbliższym czasie pozbywać się udziałów.
Obserwując hossę na rynku mięsnym po naszym wejściu do Unii, trudno się
Rolmexowi dziwić. Indykpol wysyła na eksport 30 proc. produkcji (głównie do
Niemiec i Anglii) i liczy na systematyczną poprawę wyników. Spółka sygnalizuje
większe zainteresowanie swoimi wyrobami oraz wzrost marż. Prognozy zarządu
sugerują, że w tym roku może ona osiągnąć najlepszy rok w jej historii.
Skonsolidowane przychody Indykpolu mogą przekroczyć 600 mln zł, a wynik netto
wynieść 17 mln zł. Byłaby to poprawa odpowiednio o 7 i 52 proc. Zarząd
podkreśla, że na razie wszystko idzie zgodnie z planem.