"Przypuszczalnie najlepiej kontrolowany zakład mięsny w Polsce" - takim sloganem firma Constar chce naprawić swoją mocno nadszarpniętą reputację. W czwartek rusza jego kampania reklamowa.
- Najlepiej kontrolowany zakład? Bardzo możliwe. Po katastrofie lotniczej bezpieczeństwo zwykle staje się dla przewoźnika priorytetem - komentuje Adam Łaszyn, dyrektor agencji public relations Alert Media Communications.
Katastrofą dla Zakładów Mięsnych "Constar" w Starachowicach był 14 kwietnia. Na antenie telewizji TVN i w "Rzeczpospolitej" ukazał się wtedy reportaż o tym, jak pracownicy firmy palą papierosy w pomieszczeniu prysznicowym, omijają śluzy służące dezynfekcji i na oko sortują wędlinę wycofaną ze sklepów, kierując część do ponownego przerobu. Skutek - zamknięcie zakładu, wstrzymanie eksportu, wycofanie wędlin ze sklepów, dymisja prezesa.
Do dzisiaj firma nie podniosła się z klęski, chociaż odbudowuje pozycję. Jak informuje nowy dyrektor firmy Jacek Leonkiewicz, produkcja wróciła do normy, a eksport nawet się poprawił. - Szynki do USA już sprzedajemy więcej, w przypadku marki Krakus mamy tą samą sprzedaż - mówi dyrektor Leonkiewicz. - Jednak nasza największa bolączka to produkty przetworzone pod marką Constaru - dodaje.
Tych wędlin firma sprzedaje na krajowym rynku wciąż o połowę mniej niż przed kwietniowym kryzysem.
Ma to zmienić prowadzona w prasie i na billboardach kampania reklamowa oparta na dwóch sloganach: "Dzięki Wam jesteśmy lepsi" oraz "Przypuszczalnie najlepiej kontrolowany zakład mięsny w Polsce".
- Chcemy powrócić na rynek i zmienić wizerunek, żeby marka Constar nie kojarzyła się źle. Chcemy przekonać nie tylko wiernych klientów, ale zdobyć też nowych - mówi Leonkiewicz.
Przekonuje, że nie są to tylko czcze słowa. - Naprawdę jesteśmy kontrolowani jak chyba nikt w branży - zarówno przez państwowe służby weterynaryjne, jak i naszych dużych odbiorców. Nawet drobne rzeczy, które może innym uszłyby płazem, u nas nie mogą mieć miejsca - mówi.
Dyrektor Leonkiewicz dodaje, że firma zamierza lepiej traktować pracowników. Do tej pory w Constarze obowiązywały małe pensje i umowy czasowe, maksymalnie na pięć lat. - Kiedy przyszedłem do firmy, przeanalizowałem zaangażowanie załogi, absencję chorobową, rotację pracowników. Stwierdziłem, że coś jest nie tak - mówi Leonkiewicz.
Wszyscy pracownicy, którzy przepracowali pięć lat, dostali automatycznie stałe umowy.
Jednak przed Constarem jeszcze długa droga - nie udało mu się odnowić rosyjskich zezwoleń na eksport do tego kraju i wciąż trwa postępowanie prokuratorskie w sprawie narażenia konsumentów na niebezpieczeństwo podczas "odświeżania" wędlin.
Specjaliści podkreślają, że spółka w większym stopniu potrzebuje działań w zakresie public relations niż reklamy. - Rozumiem, co Constar chce powiedzieć swoją reklamą, ale czy będzie w stanie to uwiarygodnić? Trzeba dobrego PR, który przedstawi konkrety - podkreśla Adam Łaszyn, dyrektor agencji public relations Alert Media Communications.
Jarosław Śmigiel, dyrektor strategiczny z firmy Esteem Brand Strategies, zajmującej się doradztwem marketingowym uważa, że kampania reklamowa w obecnej sytuacji Constaru nie jest dobrym pomysłem. Przypomina on przypadek producenta opon Firestone, który w 2000 roku musiał wycofać 6,5 mln opon z powodu uszkodzenia bieżnika. Skalę kryzysu opisał "The New York Times": 50 spraw sądowych, 46 zgonów, 80 urazów i śledztwo federalne. Ratując swój wizerunek, Firestone uruchomił kampanię, w której przekonywał, że jego opony są bezpieczne. Odniosła odwrotny skutek. - Nasze społeczeństwo już nauczyło się podchodzić do reklam z dystansem, jako do przekazu opłaconego - mówi Śmigiel.
Jego zdaniem hasło wybrane przez Constar jest zbyt dosłowne. - Biedronka w swoich reklamach nie opowiada o tym, że dobrze traktuje pracowników, lecz akcentuje wizerunek firmy rodzinnej - dodaje dyrektor strategiczny Esteem Brand Strategies.
Constar nie ujawnił nam, ile zainwestował w swoją kampanię reklamową.