Dwie dolnośłąskie gminy, Świeradów Zdrój oraz Mirsk, spierają się o 4 tys. ha lasu. Przed wojną należał on do Świeradowa, a po wojnie otrzymał go Mirsk. Samorządy toczą spór, który rozstrzygnie Rada Ministrów.
Rzecz – jak można się domyślać – dotyczy pieniędzy. Burmistrz Mirska mówi, że tracąc las, gmina straci dochody z podatków. Fizycznie jest to kwota 135 tys. zł, natomiast biorąc pod uwagę inwestycje, które są tam zaplanowane i realne do zrealizowania, to w niedalekiej przyszłości powinna to być kwota pół miliona złotych.
Dla Świeradowa sporny teren to szansa na rozwój uzdrowiska. Poza tym jest to naturalna ochrona przed powodziami, choć na razie nie w pełni wykorzystana. Jeżeli ten teren będzie administracyjnie przypisany naszej gminie, to możemy np. dogadywać się z nadleśnictwem Świeradów Zdrój, by porządkować gospodarkę wodną w górach - twierdzi Zbigniew Szereniuk, burmistrz Świeradowa. Ponadto - jak argumentują tamtejsze władze - las stanowi jeden ekosystem ze Świeradowem. Niestety, szans na dogadanie się nie widać i o losach zadecyduje Warszawa.