Mróz skutecznie paraliżuje handel na rynkach hurtowych. Towaru mało, klientów jeszcze mniej. Np. Giełdę Ziemi Sandomierskiej teraz opuszcza zaledwie kilka tirów tygodniowo. Tymczasem w połowie stycznia dziennie ładowano 10 takich aut. Z jednej strony to wynik trudności z dojazdem, z drugiej niepokojących wieści nadchodzących ze wschodu, zwiastujących duże kłopoty z eksportem warzyw i owoców.
Jeśli miałoby się to okazać prawdą, trzeba byłoby zastanowić się nad sensem produkcji, aż na tak dużą skalę - mówią w Sandomierzu. Nie ma też dobrych widoków na handel z zachodem. Na razie kontakty ograniczają się do zdobywania o sobie informacji. Warunkiem sprzedaży np. naszych jabłek na unijne rynki są chłodnie z kontrolowaną atmosferą, a tych jest ciągle za mało.
Klienci z Europy Zachodniej chcieliby już kupować owoce z takich chłodni, ale dla naszych producentów jest to teraz zupełnie nieopłacalne. Najlepszą porą jest maj, kiedy ceny osiągają najwyższy poziom.