Wolny skup, a więc pozostający w rękach firm przetwórczych, paszowych oraz magazynujących nie oznacza, iż rolnicy produkujący zboża pozostaną całkowicie na ich łasce czy niełasce.
Wolna gra rynkowa, w której wygra ten, kto za zboże zapłaci więcej, zawiąże uprzednio z producentem umowę kontraktacyjną, sprawnie odbierze ziarno od rolnika i będzie w stanie większą ilość zmagazynować w odpowiednich warunkach - trwać będzie od czasu, gdy kombajny ruszą na pola, do 1 listopada. Potem dla tych, którzy nie sprzedali zboża po zadowalającej ich cenie otworzy się druga szansa: w okresie od 1 listopada do 31 maja instytucje interwencyjne większości państw członkowskich, w tym Polski, zobowiązane są do zakupu każdej ilości oferowanych zbóż po cenie interwencyjnej, pod warunkiem, że ziarno spełni minimalne wymogi jakościowe. Nie oznacza to jednak, iż rolnicy mogą "wybrzydzać” na ceny rynkowe, czekając do 1 listopada, by zboże sprzedać korzystniej w ramach interwencji. Interwencja na rynku zboża rozpoczyna się tylko wówczas, gdy podaż zboża przewyższa popyt rynkowy.
Pozornie więc nowa, unijna już regulacja rynku zbóż uporządkuje rynek i pozbawi go okresowych napięć i wahań. Trzeba jednak pamiętać, że "interwencja po unijnemu” jest jedynie wentylem bezpieczeństwa dla tego rynku, podczas gdy dotąd skup z dopłatami Agencji Rynku Rolnego załatwiał praktycznie problem skupu zbóż konsumpcyjnych dla przetwórstwa.
.png)
Zaloguj przez Facebook
