Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Produkcja nasion

1 czerwca 2007
W Unii Europejskiej rynek nasion został objęty wspólną organizacją już w 1971 roku. Wtedy też ujednolicono wymagania jakościowe obowiązujące wewnątrz Wspólnoty. Wprowadzono licencje importowe, dopłaty do produkcji nasion określonych gatunków i rejestrację producentów.

Unijne przepisy dotyczące nasiennictwa precyzują także kwestie związane z ochroną hodowcy i przyznają mu wyłączne prawo do wyhodowanej odmiany. Przepisy te można nazwać swego rodzaju „prawem autorskim odmian”. Określają one przede wszystkim – jakie warunki musi spełnić odmiana, by podlegać ochronie; kto może uzyskać ochronę prawa do odmiany, a także jakie są konsekwencje w razie naruszenia tych przepisów.

Unijne prawo do odmian obejmuje wszystkie rośliny uprawne. Rozciąga się także na produkty uzyskane przez rolnika po żniwach, czyli z materiału zebranego przez niego z własnego pola. Wykorzystywanie materiału ze zbioru jako materiału siewnego odmiany chronionej – tzw. prawo farmera - bez uiszczenia wynagrodzenia na rzecz hodowcy tej odmiany - odnosi się tylko do drobnych rolników i dotyczy jedynie 20 gatunków roślin uprawnych.

Farmerzy krajów dawnej 15-tki zdają sobie sprawę, że bez nowoczesnych odmian nie ma mowy o postępie, wiedzą też, że wysiewając co roku materiał kwalifikowany gwarantują sobie wysokie plony.

Przyjrzyjmy się teraz rynkowi nasion na Węgrzech, kraju o wysoko rozwiniętym rolnictwie i największym w Europie odsetku gruntów ornych.

Węgry

Na Węgrzech z rolnictwa żyje około 6% ludności czynnej zawodowo. Gospodarka tego liczącego 10 milionów mieszkańców kraju oparta jest w równym stopniu na przemyśle i rolnictwie. Znaczącą rolę odgrywa przemysł spożywczy. A rolnictwo cechuje wysoki poziom mechanizacji i chemizacji. Odwiedzamy jednego z ważniejszych producentów nasion w tym kraju, firmę, która znajduje się tuż przy granicy z Austrią.

Gabor Seiwerth Mosonmagyarovar, Węgry: „Po przemianach gospodarczych w naszym kraju szukaliśmy swojego miejsca na rynku. W 1994 roku kupiliśmy najpierw plac – 5 tys. metrów kwadratowych. Wcześniej było tu gospodarstwo mleczarskie. Z 12 hektarów, jakie ono miało - kupiliśmy nieco później 2 hektary i kilka budynków, które wymagały gruntownego remontu. W 1997 roku zakończyliśmy podstawowe inwestycje. Potem z roku na rok rozwijaliśmy się i dziś nasze magazyny zajmują już 8 tys. metrów kwadratowych.”

Dziś w firmie zatrudnionych jest 12 osób, 5 zajmuje się administracją, pozostałe - pracą w gospodarstwie. Rocznie produkuje się tu od 4 do 5 tysięcy ton nasion roślin poplonowych. Z tego 70% trafia na eksport – głównie do Niemiec, Austrii i Francji, pozostałą część kupują tutejsi rolnicy. Przeciętny roczny obrót firmy wynosi ok. 3 mln euro. Na początku właścicielami było siedmiu Węgrów, później zostało tylko dwóch i wtedy dołączył do nich partner z Niemiec.

Gabor Seiwerth Mosonmagyarovar, Węgry: „Dziś jest to całkowicie prywatne przedsiębiorstwo. Wcześniej do lat 90-tych na Węgrzech – podobnie jak w wielu innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej produkcja nasion była upaństwowiona. Po przemianach polityczno-gospodarczych - dużo firm zbankrutowało. W ciągu 5 lat – tzn. do 1995 roku liczba gospodarstw zajmujących się czyszczeniem i produkcją nasion spadła o 50, a może nawet 80%. Obecnie większość firm skoncentrowała się w północno-zachodniej części kraju.”

Dziś tutejsi rolnicy oceniają, że dzięki członkostwu w UE pojawiło się więcej możliwości rozwoju. Choć niestety Węgrzy – podobnie jak my - otrzymują mniejsze dopłaty aniżeli rolnicy austriaccy czy francuscy. Granica z Austrią jest 10 km stąd, mają tam wielu znajomych, często rozmawiają np. o dopłatach, porównują ich wysokości. I z tych rozmów wynika, że w Austrii rolnicy otrzymują znacznie większą pomoc aniżeli na Węgrzech, nawet dwukrotnie. Ma to niestety wpływ na sytuację wielu gospodarstw.

Jeśli przyjrzymy się statystykom, to np. liczba krów mlecznych spadła o połowę w porównaniu do lat 80-tych, podobnie jest w produkcji mięsa wieprzowego. A mniejsza ilość pogłowia oznacza mniej zużycie pasz. Ale zdaniem węgierskich rolników dzięki unijnym interwencjom łatwiej jest planować produkcję. Można skalkulować, ile pieniędzy otrzyma się np. za produkcję zbóż. Wcześniej takie planowanie nie było możliwe. Dziś węgierski rolnik dostaje z Unii średnio 70-80 euro na hektar plus mniej więcej tyle samo od państwa. W sumie około 200-tu euro.

Jeśli chodzi o uprawę roślin, opłacalność uzależniona jest od wielkości upraw. Posiadacz 500 czy 1000 hektarów może pozwolić sobie na duże inwestycje, czy kupno dobrych nasion i może całkiem nieźle funkcjonować. Natomiast w przypadku mniejszych gospodarstw konieczne jest prowadzenie dodatkowej, pozarolniczej działalności.

Polska
   
Tradycje polskiego nasiennictwa sięgają XIX wieku. Ale najwięcej prac badawczych nad tworzeniem nowych odmian prowadzono po II wojnie światowej.

Pierwsze punkty nasiennictwa i kontraktacji pojawiły się w Polsce na początku lat 60-tych. Wówczas w każdym powiecie znajdował się punkt skupu i kontraktacji. Dopiero później powstały Centrale Nasienne oraz Państwowe Przedsiębiorstwa Nasiennictwa Ogrodniczego i Szkółkarskiego.

Prace nad wyhodowaniem nowych odmian prowadzono w Stacjach Hodowli Roślin, które podlegały Centralom Nasiennym. Współpracą z rolnikami zajmowali się inspektorzy plantacyjni. Każdy z nich nadzorował gospodarstwa i kontrolował, by przestrzegały tzw. planowego odnowienia. W poprzednim ustroju istniały bowiem takie przepisy, które nakazywały rolnikom wymianę materiału siewnego co trzy lata. Na nasiona obowiązywała cena urzędowa, a centrale nasienne otrzymywały od państwa dotacje.

Niestety, wraz z przemianami gospodarczymi na początku lat 90-tych wiele centrali nie wytrzymało konkurencji. Po pierwsze sporo z nich przeinwestowało - zaciągając kredyty na modernizację. Po drugie zniesiono obowiązek wymiany przez rolników materiału siewnego, a więc zmniejszył się krąg jego odbiorców.

Miejmy nadzieję, że pojawienie się w tym roku możliwości dopłat do materiału siewnego spowoduje większe zainteresowanie rolników zakupem nasion zbóż, czy innych roślin. Zgodnie z aktualnymi przepisami za ich wypłatę odpowiada Agencja Rynku Rolnego. Rolnicy, wpisani do centralnego rejestru producentów, wysiewający materiał elitarny lub kwalifikowany mogą do 30 czerwca składać wnioski o dopłaty. Jednak warunkiem otrzymania pieniędzy będzie nie tyle zakup materiału, ile jego wysianie na polu.

Historia Hodowli Roślin w Strzelcach w woj. łódzkim sięga połowy XIX wieku. Ówczesne kroniki podają, że Strzelce były najbogatszym i wzorowo prowadzonym majątkiem na ziemiach Królestwa Kongresowego.

Hodowla Roślin w Strzelcach

Nie inaczej jest i dziś. Gospodarstwo w Strzelcach nadal jest wzorowo prowadzonym majątkiem, mimo, że przez lata przechodziło wiele przeobrażeń. W roku 2000 w wyniku restrukturyzacji Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin gospodarstwo w Strzelcach wraz z trzema oddziałami – w Borowie, Kończewicach i Małyszynie - utworzyło spółkę „Hodowla Roślin Strzelce”.

Dziś zatrudnionych jest tu w sumie 300 osób. W ostatnich latach spółka zainwestowała w nowoczesne linie do produkcji nasiennej ponad 15 milionów złotych. Były one niezbędne, by sprostać dużej konkurencji, głównie ze strony firm zachodnio-europejskich. Dziś Hodowla Roślin Strzelce współpracuje z kontrahentami z kilkunastu krajów na świecie. W tym tak odległymi jak Nowa Zelandia, Kanada czy Stany Zjednoczone. Strzeleckie odmiany zbóż dobrze znane są w Niemczech, Czechach, na Słowacji, Litwie i na Białorusi.

W ciągu ostatnich siedmiu lat działalności spółka w Strzelcach otrzymała wiele prestiżowych nagród, między innymi uhonorowano ją aż dziesięcioma Złotymi Medalami Poznańskich Międzynarodowych Targów Polagra. Wyhodowano tu blisko 100 odmian roślin, w tym pierwsze w Polsce odmiany pszenżyta jarego.

A przecież należy zaznaczyć, że prace nad wyhodowaniem jednej odmiany trwają latami. Najbardziej pożądane to te, które nie tylko zapewniają wysokie plony, ale też odporne są na choroby i mróz. Tegoroczna zima pokazała, że ta ostatnia cecha jest bardzo ważna, bo przy braku śniegu, niskie temperatury mogą spowodować duże straty w zasiewach.

Poza hodowlą nowych odmian gospodarstwo w Strzelcach na 900 hektarach gruntów ornych, prowadzi także produkcję zbóż i buraków cukrowych. W ubiegłym roku, mimo suszy, średnia wydajność, np. pszenicy wyniosła ponad 80 kwintali z hektara.

Nie jest to niestety przykład typowy. Wielu rolników rezygnuje z corocznej wymiany materiału siewnego, choć doskonale wie, że stosowanie okresowego odnowienia ma pozytywny wpływ. Rezygnuje, bo nie widzi bezpośredniego przełożenia na większe i lepsze możliwości zbytu swojej produkcji. W swoich wydatkach najpierw planuje zakup paliwa i nawozów, a na drogie nasiona często brakuje już po prostu pieniędzy.

Osiągnięcia polskiej hodowli roślin są niezaprzeczalne. Pokazana dziś spółka Strzelce oraz inne działające w Polsce, jak choćby Hodowla Roślin Danko współtworzą jej historię. Mają też ogromny wpływ na postęp w naszym rolnictwie.

Podsumowanie

Nowoczesne rolnictwo, to nie tylko sprzęt najnowszej generacji. Zachodnioeuropejski farmer na pierwszym miejscu stawia zakup materiału siewnego, bo od jego jakości zależą przecież dochody gospodarstwa.

W Danii aż 95% wysiewanych co roku zbóż to materiał kwalifikowany, dzięki temu tamtejsi rolnicy osiągają najwyższe w Europie plony, a my co roku wymieniamy zaledwie 7% nasion. Może wprowadzenie dopłat z tytułu zużytego do siewu lub sadzenia kwalifikowanego materiału zmieni tę sytuację?

POWIĄZANE

Analitycy Conab spodziewają się, że całkowite zbiory plonów w Brazylii w sezonie...

Post szacuje, że produkcja jabłek, gruszek i winogron stołowych w Chinach wzrośn...

Trwają żniwa kukurydziane. W regionach, w których rozpoczęły się najwcześniej, r...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę