
Minister rolnictwa, Stefan Krajewski, zapowiedział, że ustawa definiująca „aktywnego zawodowo rolnika” zostanie przyjęta przez rząd jeszcze w tym roku. Według zapowiedzi ma ona „zapewnić, że wsparcie trafi do faktycznie gospodarujących rolników”.
Brzmi pięknie – w teorii.
W praktyce środowisko rolnicze reaguje z niedowierzaniem, a momentami z oburzeniem.
Rolnicy od lat powtarzają, że największymi problemami polskiego rolnictwa są:
nieopłacalność produkcji,
niekontrolowany import z zagranicy, zwłaszcza z Ukrainy,
stale rosnące koszty,
biurokratyczne obciążenia,
brak ochrony rynku europejskiego,
niestałość prawa i dopłat.
Definicja „rolnika aktywnego”?
— „To jest jak malowanie płotu, kiedy stodoła się wali” — komentuje jeden z gospodarzy.
„Jestem rolnikiem od 30 lat. Nigdy nikt mnie nie pytał, czy jestem aktywny, bo traktory same nie jeżdżą. Problemem nie jest to, kto jest rolnikiem, tylko to, że produkujemy poniżej kosztów. A minister chce sprawdzać, czy ja żyję i pracuję? To absurd.”
„Gdyby rząd naprawdę chciał pomóc rolnikom, ograniczyłby import z Ukrainy, ustabilizowałby przepisy i uprościł dopłaty. Zamiast tego szykuje ustawę, która tylko zwiększy biurokrację. To nie pomoże żadnej kobiecie na wsi, która codziennie walczy o utrzymanie gospodarstwa.”
„Boimy się, że ta ustawa stanie się kolejnym narzędziem do wykluczania rolników z dopłat. Zamiast wspierać produkcję, rząd tworzy kolejne sito. To nie jest reforma, na którą czekamy.”
„WPROWADŹCIE opłacalność, a nie definicje! Mówienie o ‘aktywnym rolniku’ brzmi jak kpina, kiedy rynek jest otwarty, a nasze zboże leży w magazynach.”
„Czy aktywny rolnik to ten, który codziennie pracuje po 12 godzin? Czy może ten, któremu ARiMR uzna papierek? Bo ja mam wrażenie, że rząd chce po prostu zmniejszyć liczbę beneficjentów dopłat.”
Według przecieków i wcześniejszych koncepcji, definicja „rolnika aktywnego zawodowo” może:
uzależniać dopłaty od wysokości dochodu,
wymagać udokumentowania pracy w gospodarstwie,
wykluczać część właścicieli gruntów z systemu wsparcia,
wprowadzać dodatkowe obowiązki ewidencyjne.
A to wszystko w czasie, gdy rolnicy bardziej niż kiedykolwiek potrzebują stabilności i ochrony rynku.
Podobne rozwiązania wprowadzono w kilku krajach UE. Efekt?
Nie ograniczyło to fikcyjnych gospodarstw, ale zwiększyło liczbę kontroli i dokumentów.
Z wypowiedzi rolników wyłania się prosty, spójny przekaz:
Bez tego żadne dopłaty nie wyrównają strat.
Zmiany przepisów co pół roku zabijają planowanie.
A nie dokładania kolejnych definicji i obowiązków.
A nie deklaracji, które nie przekładają się na sytuację w gospodarstwach.
Bez tego polska wieś nie ma przyszłości.
Zapowiedź ministra Krajewskiego trudno uznać za przełomową. Wielu rolników odbiera ją jako próbę stworzenia pozoru działania, podczas gdy najważniejsze problemy wciąż pozostają nierozwiązane.
Rolnicy nie czekają na ustawę o „rolniku aktywnym”. Rolnicy czekają na normalne warunki do pracy.
| Grupa rolników / podmiotów | Kto może zyskać | Kto może stracić | Dlaczego? – komentarz redakcyjny PPR.pl |
|---|---|---|---|
| Rolnicy faktycznie prowadzący produkcję | ✔ Tak | – | Ustawa może ułatwić im uzyskanie dopłat, jeśli rząd faktycznie ograniczy fikcyjne gospodarstwa. Problem w tym, że biurokracja może ich przy okazji „zmielić”. |
| Rolnicy dużych i średnich gospodarstw towarowych | ✔ Częściowo | ✔ Częściowo | Ich status jest jasny – produkują. Ale każda dodatkowa definicja oznacza kolejne wymogi dokumentacyjne i kontrole. Zyski są niepewne. |
| Młodzi rolnicy | ✔ W teorii | ✔ W praktyce | Deklaracyjnie mają zyskać, ale jeśli definicja będzie sztywna (dochody, godziny pracy, udokumentowanie), młodzi mogą wylecieć poza system. |
| Rolnicy prowadzący działalność pozarolniczą | – | ❌ Duże ryzyko utraty części dopłat | Może pojawić się wymóg, że „aktywność rolnicza” musi być głównym źródłem dochodu – co wykluczy tysiące gospodarstw łączących rolnictwo z działalnością usługową. |
| Posiadacze gruntów nieprowadzący realnej produkcji | ❌ Nie | ✔ Tak | Tu rząd celuje wprost – ograniczyć dostęp osób „niegospodarujących”. Problem: wielu z nich to rolnicy, którzy musieli czasowo ograniczyć produkcję (np. przez ceny, ASF). |
| Gospodarstwa rodzinne <20 ha | ✔ W pewnych przypadkach | ✔ Jeśli wzrośnie biurokracja | Najbardziej wrażliwa grupa. Każdy dodatkowy wymóg dokumentacyjny to dla nich realne obciążenie. Mogą zyskać, jeśli definicja uderzy w fikcyjne gospodarstwa – ale ryzyko strat jest wysokie. |
| Rolnicy emeryci dorabiający w gospodarstwie | – | ❌ Prawdopodobnie stracą | Mogą nie spełnić wymogów aktywności zawodowej, co zagrozi dopłatom. |
| Spółki rolne i duże podmioty | ✔ Tak | – | Dla spółek definicja jest łatwa do spełnienia – mają księgowość, dokumentację i ludzi. To oni paradoksalnie mogą zyskać najwięcej. |
| ARiMR i administracja państwowa | ✔ Tak | – | Każda nowa definicja to: nowe formularze, kontrole, procedury. Administracja urośnie, ale czy rolnik na tym skorzysta? |
| Przetwórcy i rynek rolno-spożywczy | – | – | Zmiana definicji rolnika nic nie zmieni w kontekście opłacalności produkcji, cen skupu czy importu. To reforma księgowa, nie rynkowa. |
Ustawa najbardziej zaszkodzi tym, którzy naprawdę produkują, jeśli definicja będzie zbyt biurokratyczna.
Największym beneficjentem nie będą rolnicy, lecz instytucje kontrolne, które otrzymają nowy katalog obowiązków.
Rozwiązanie nie dotyka kluczowego problemu polskiego rolnictwa: opłacalności produkcji i fali importu.
Może dojść do sytuacji, w której rolnik „aktywny na polu” straci wsparcie, a rolnik „aktywny na papierze” – zachowa je bez problemu.
oprac, e-red, ppr.pl