Groźba zamknięcia przez nich cukrowni w Polsce jest realna – uważa rektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Zamościu, Bogusław Klimczuk.
Klimczuk, na odbywającej się w środę w Warszawie konferencji poświęconej reformie rynku cukru wyjaśnił, że Unia musiała zreformować rynek cukru. O reformie zadecydowała przegrana sprawa ze Światową Organizacją Handlu (WTO), która obliguje Unię do ograniczenia eksportu cukru o 90 proc. Oznacza to, że w takich krajach, jak Niemcy czy Francja, bez reformy produkcja cukru musiałaby spaść o 30 proc.
Jak zaznaczył, zachodnie koncerny europejskie, głównie niemieckie mają udziały w prywatyzacji cukrownictwa w Czechach, na Węgrzech, w Słowacji i w Polsce. W tych czterech krajach posiadają łącznie ok. 2 mln ton kwoty produkcji cukru.
Zaprzestanie produkcji cukru w tych krajach jest dla nich korzystne. Ze sprzedaży całej kwoty 2 mln ton można uzyskać z funduszu restrukturyzacyjnego 1,4 mld euro przychodów, podczas, gdy na wypracowanie zysku z tego samego limitu produkcji potrzeba jest 4 lata – powiedział Klimczuk.
Reforma zakłada, że za rezygnację z produkcji jednej tony cukru producent otrzymuje 730 euro. Fundusz Restrukturyzacyjny zasilany jest poprzez wpłaty z cukrowni po 126 euro od tony wyprodukowanego cukru. UE musi zmniejszyć produkcję cukru z 18 mln do 12 mln ton.
To, czy koncerny zrezygnują z produkcji cukru w Polsce jest kwestią strategii tych firm – zaznaczył Kilmczuk, ale "przebąkuje się, że mniejsze już się przymierzają do wyjścia z Polski" - powiedział.
W Polsce działa 5 koncernów cukrowych - Krajowa Spółka Cukrowa (40 proc. w rynku), Pfeifer und Langen (16 proc.), Nordzucker (8 proc.), Sudzucker (25 proc.) i British Sugar Overseas (10 proc.). W sumie limit produkcji cukru w Polsce wynosi 1,6 mln ton w podziale na w/w spółki cukrowe.
Klimczuk zauważył, że dla zachodnich firm, zamknięcie cukrowni w Polsce nie oznacza całkowitego zaprzestania produkcji cukru. Mogą one nadal zajmować się tym rodzajem produkcji u siebie w kraju.
Inaczej sprawa wygląda w krajach, gdzie KE przewiduje całkowitą rezygnację z produkcji - np. we Włoszech, Portugalii, Grecji. Tam firmy zajmujące się wytwarzaniem cukru muszą poszukać alternatywnego zajęcia. Podobnie jak rolnicy rezygnując z uprawy buraków będą musieli zastąpić ją jakąś inną uprawą.
Według badań zleconych przez KE, najmniejsza redukcja produkcji cukru nastąpi w takich krajach jak Austria, Belgia, Francja, Niemcy, Holandia, Polska, Szwecja i Wielka Brytania. Te kraje odpowiadają za prawie 3/4 całej unijnej produkcji cukru. Eksperci oceniają, że w tych krajach produkcja cukru musi się zmniejszyć łącznie o 2 mln ton.