Bruksela, 3 września 2025 – Komisja Europejska ogłosiła zamiar podpisania dwóch przełomowych porozumień handlowych: z krajami Mercosuru (Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj) oraz z Meksykiem. W Brukseli mówi się o „historycznej szansie” dla unijnej gospodarki. Rolnicy natomiast biją na alarm: to nie szansa, a wyrok dla europejskiego rolnictwa.
Rolnictwo na sprzedaż?
Umowa z Mercosurem otworzy rynek UE dla gigantycznej produkcji rolnej z Ameryki Południowej. Wołowina, drób, soja czy cukier – produkowane taniej, często z użyciem pestycydów i antybiotyków zakazanych w Europie – będą konkurować z polskimi i europejskimi produktami.Cła spadną, import wzrośnie, a ceny w Europie runą. Komisja przyznaje, że z Mercosuru do UE trafi nawet 100 tys. ton wołowiny i ponad 150 tys. ton drobiu rocznie, czyli wolumeny równe kilku procentom unijnej produkcji. Dla rolnika – to śmierć na raty.
Z kolei Meksyk – kraj, który dotąd chronił swój rynek wysokimi cłami (nawet do 100%) – teraz otworzy się na unijne produkty. Brzmi dobrze? W praktyce to oznacza, że UE oddaje swoje rolnictwo w zamian za przemysł i dostęp do minerałów. Rolnictwo staje się kartą przetargową Brukseli.
Rolnicy kontra Komisja
„W pełni zdajemy sobie sprawę z obaw rolników europejskich” – mówi komisarz ds. rolnictwa, Christophe Hansen. Ale zaraz dodaje, że „umowa to równowaga między otwarciem rynku a mechanizmami ochronnymi”
Rolnicy jednak dobrze wiedzą, jak kończą się te „zabezpieczenia”. Mechanizmy alarmowe, fundusze rezerwowe i obietnice kontroli importu – to tylko papierowe tarcze. Kiedy import zaleje Europę, żaden fundusz nie uratuje gospodarstw rodzinnych.
Polska wieś pod presją
Dla Polski, gdzie rolnictwo wciąż ma kluczowe znaczenie gospodarcze i społeczne, skutki mogą być dramatyczne:
Europejscy rolnicy produkują w oparciu o najwyższe standardy – ekologiczne, sanitarne i dobrostanowe. Tymczasem Mercosur produkuje taniej, często kosztem zdrowia konsumentów i środowiska.
Katastrofa pod płaszczykiem „wolnego handlu”
Komisja zapewnia, że „standardy sanitarne i fitosanitarne UE pozostają niezmienne”. Ale w praktyce nikt nie jest w stanie skontrolować milionów ton importowanej żywności. Co z pestycydami zakazanymi w Europie, a stosowanymi masowo w Brazylii? Co z karczowaniem lasów Amazonii pod kolejne plantacje soi i bydło?
To, co Bruksela nazywa „dywersyfikacją handlu”, rolnicy nazywają po imieniu: likwidacją europejskiego rolnictwa.
Komu służy ta umowa?
Ostatni dzwonek dla Europy
Rolnicy europejscy już raz wyszli na ulice w proteście przeciwko Zielonemu Ładowi. Teraz stawka jest jeszcze większa. Mercosur i Meksyk mogą być gwoździem do trumny europejskiej wsi.
Czy Europa naprawdę chce, by jej bezpieczeństwo żywnościowe zależało od importu z Ameryki Południowej? Czy polska wieś ma być poświęcona w imię interesów przemysłowych Niemiec i Francji?
Dla rolnictwa ta umowa to katastrofa. I nie ma w tym ani krzty przesady.
oparc, emk, ppr.pl