W 2025 roku Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) planuje przeprowadzenie aż 123 tysięcy kontroli gospodarstw rolnych. Z tego aż 83,3 tys. dotyczy dopłat bezpośrednich. To gwałtowny wzrost w porównaniu do lat poprzednich – 73,4 tys. w 2024 roku i 66,1 tys. w 2023 roku.
Rolnicy nie mają wątpliwości: zamiast wsparcia ze strony państwa dostają biurokratyczny kaganiec i policyjny nadzór.
ak wygląda kontrola? Policja czy agencja?
ARiMR stosuje dwie metody:
Kontrole prowadzą zarówno pracownicy ARiMR, jak i zewnętrzne firmy, które działają na zlecenie Agencji. Każdy kontroler ma prawo wejść na grunt, żądać dokumentów, pobierać próbki czy wykonywać zdjęcia.
– „Człowiek czuje się jak złodziej we własnym gospodarstwie. Wchodzą, mierzą, sprawdzają, a rolnik nic nie może powiedzieć” – komentuje pan Andrzej, rolnik z Lubelszczyzny.
Lista „policyjnych podwykonawców”
ARiMR posługuje się zewnętrznymi wykonawcami, którzy realizują kontrole w poszczególnych województwach. Na liście są m.in.:
Dla wielu gospodarzy to oznacza, że do ich domów i stodół wchodzą nie urzędnicy państwowi, ale prywatne firmy, których nie znają.
– „Kiedyś kontrola to była rozmowa z inspektorem, dziś to przyjeżdża jakaś firma z laptopami i dronami. To już nie jest pomoc, tylko czysta inwigilacja” – mówi rolnik z Kujaw.
Minister Krajewski i cyfrowa ewidencja – kolejny kaganiec
Na tym nie koniec. Minister rolnictwa Stefan Krajewski chciał wprowadzić obowiązek prowadzenia elektronicznej ewidencji środków ochrony roślin. Miało to być narzędzie do „większej przejrzystości i kontroli”.
Prezydent jednak ustawę zawetował, wskazując, że obowiązek wyłącznie cyfrowy uderzyłby szczególnie w małe gospodarstwa i starszych rolników, często wykluczonych cyfrowo.
Minister Krajewski skrytykował to weto, twierdząc, że teraz rolnicy „z dnia na dzień zostaną wrzuceni w cyfrowy reżim bez okresu przejściowego”.
– „Komputerów i internetu w gospodarstwie nie mamy. Jak ja mam prowadzić ewidencję elektroniczną? Przecież to absurd” – mówi pani Maria z Mazowsza, prowadząca 10-hektarowe gospodars
Policyjny reżim zamiast wsparcia?
Skala kontroli, metody działania i kolejne plany cyfrowego nadzoru sprawiają, że rolnicy coraz częściej mówią o „policyjnym reżimie” w rolnictwie.
Rolnicy mają wrażenie, że państwo zamiast wspierać, traktuje ich jak potencjalnych oszustów.
– „Dopłaty to już nie jest pomoc. To kij i bat. Dostajesz parę złotych, ale musisz oddać prywatność i wolność” – mówi rolnik spod Poznania.
Redakcja ppr.pl:
Zamiast wspierać polską wieś, rząd i agencje nakładają kolejne kagańce. Rolnictwo potrzebuje wolności i stabilnych warunków pracy, a nie totalnej kontroli przypominającej operacje policyjne.