Jedni dopiero zaczynają a inni już kończą zbiory. Sezon owocowy w pełni. Pytanie tylko kto będzie w tym roku liczył zyski a kto straty. W tym roku cena owoców jest dużo niższa niż w poprzednich sezonach. O zyskach mogą mówić tylko ci plantatorzy, którzy sprzedają owoce deserowe i nie żałowali pieniędzy na ochronę.
Mariusz Kiełbasiński, Goławin: gorzej niż tamten sezon ale ogólnie nie jest źle. Wszystko zależy od tego kto ma jaki areał jak nawoził, jak opryskiwał.
Pierwsze pieniądze za tegoroczne zbiory trafiły też do kieszeni sadowników. Wczesne czereśnie nie przyniosły jednak spodziewanych zysków.
Aleksander Grzeszczyk, Wilczoruda: w tym roku na 20 ton zrywanych w poprzednich latach czereśni zebrałem może 3 tony, natomiast reszta zgniła na drzewach. Nie dało się zrywać ponieważ w tygodniu zrywaliśmy 2 dni na 4 dni.
Producenci liczą na eksport, który powinien ruszyć lada dzień. Lepsza jakość owoców powinna też wpłynąć na ceny.
Aleksander Grzeszczyk, Wilczoruda: mamy czereśni jeżeli by ta pogoda wytrzymała to może coś się zrekompensuje.
Z niepokojem za to o zbliżającym się sezonie myślą producenci jabłek i wiśni. Nie zanosi się ani na rekordowe zbiory ani tym bardziej ceny.
Grzegorz Olczak, Tarczyn: mnóstwo sadów przemroziło w styczniowe mrozy. Później na wiosenne były rejony gdzie temperatura spadła do minus 9 stopni i przesilone są drzewa po ubiegłorocznym silnym owocowaniu.
Leszek Przybytniak, Uleniec: na ten sezon zapowiadana jest cena 20 groszy za kilogram jabłek do przetwórstwa. To nas bardzo niepokoi a przede wszystkim takie wczesne zapowiedzi nie wiemy czemu mają służyć.
Sadownicy liczą jednak na negocjacje z przedstawicielami zakładów przetwórczych. Niestety nadzieje na porozumienie i zadawalające ceny dla obu stron z każdym dniem są coraz mniejsze.