Od listopada nasi hodowcy nie mogą karmić kurczaków paszami z dodatkiem mączek mięsno-kostnych. To kolejny powód podwyżek cen pasz.
Tymczasem w ramach kontyngentów z krajami WTO do końca roku wolno było sprowadzać mięso drobiowe z Ameryki, Argentyny czy Brazylii, czyli z krajów które takiego zakazu nie mają. Kontyngenty na ten rok nie są jeszcze znane, ale prawdopodobnie nic tu się nie zmieni, a przecież prawo powinno być dla wszystkich równe - żalą się hodowcy.
W zeszłym roku sytuacja była zupełnie inna. Głównie z powodu ptasiej grypy dużym zakładom drobiarskim udał się rekordowy eksport. Do Unii wysyłaliśmy przede wszystkim piersi z kurczaka. Brakowało piskląt i jaj wylęgowych, teraz nie wiadomo co z nimi robić, bo zainteresowanie jest małe. Magazyny są pełne, nie ma innego wyjścia jak tylko sprzedać je jako konsumpcyjne do przetwórstwa. Ale wtedy starty jakie ponoszą fermy sięgają miesięcznie ponad 30 tys. zł.
W ciągu ostatniego tygodnia ceny skupu spadły o kolejne 5 gr. za kilogram. Tylko duże zakłady płaca teraz za brojlery 2,80 zł. Stabilniej jest na rynku indyków. Jeszcze na początku listopada, kiedy zaczął obowiązywać zakaz stosowania mączek za tonę paszy hodowcy płacili średnio o 100 zł mniej.