Rząd kuchennymi drzwiami chce wprowadzić zakaz upraw GMO w Polsce. Zdaniem producentów kukurydzy to łamanie unijnych przepisów. Ale ministerstwo środowiska twierdzi, że wszystko jest zgodne z prawem.
Rząd nie ukrywa, że celem ustawy jest wprowadzenie zakazu upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych. Powstało jednak pytanie jak to zrobić? Wprost nie można, bo taką produkcję dopuszczają unijne przepisy, a ich nie przestrzeganie naraża nas na duże kary.
Dlatego rząd zaproponował stworzenie wyjątkowo dużych tzw. stref buforowych oddzielających uprawy GMO od konwencjonalnych i ekologicznych.
Janusz Zaleski – wiceminister środowiska: chcemy aby te odległości pomiędzy uprawami genetycznie zmodyfikowanymi a tradycyjnymi były jak największe. Mówiąc wprost nie zamierzamy ułatwiać życia producentom roślin genetycznie zmodyfikowanych.
I tak w przypadku kukurydzy będzie to od 500 do 1000 metrów. Przy rzepaku jeszcze więcej: 1000 i dwa i pół tysiąca metrów.
Tadeusz Szymańczyk – producent kukurydzy: proszę znaleźć mi w Polsce, pole które będzie miało 500 metrów z każdej strony, tak żeby w środku można było zasiać rośliny zmodyfikowane. Jest to po prostu ironia prawa z bardzo poważnego problemu.
Ale zdaniem ekologów takie rozwiązania są jak najbardziej korzystne, a bez nich nie będziemy w stanie kontrolować rozwoju upraw GMO.
Łukasz Supergan – Greenpeace Polska: izolacje przestrzenne nie działają, wystarczy jeden silny wiatr i pyłek rośliny, nawet jeśli jest to ciężki pyłek przedostaje się na odległości wielu kilometrów. To znacznie dalej niż jakakolwiek strefa buforowa.
Zdaniem zwolenników biotechnologii zaproponowane przez polski rząd najnowsza projekty rozporządzeń są niezgodne z unijnymi przepisami, bo uniemożliwiają uprawę GMO w Polsce.
Ale zdaniem ministerstwa środowiska te kwestie nie są regulowane przez Komisję Europejską, a więc rząd ma pełną dowolność w ustalaniu odległości stref buforowych.
8180407
1