Ptak_Waw_CTR_2024

Kary za kwoty mleczne

10 lipca 2009
W 2010 roku polscy rolnicy mogą zapłacić ogromne kary za przekroczenie kwot mlecznych w obecnym sezonie. Ogromne, bo dużo wyższe niż za sezon 2005/2006.
Wtedy za każde 100 kg mleka ponad ustalony limit rolnicy płacili 39 zł. (kary zapłaciło ponad 140 tys. rolników – w sumie za prawie 290 mln kg mleka).

Teraz, kara podstawowa za 100 kg, to już ok.. 98 zł (28 euro). Gdyby Polska jako kraj przekroczyła swoją kwotę o ponad 6 proc. to rolnicy będą musieli płacić 150 proc. kary podstawowej. Jeśli tak się stanie, wielu będzie nie do śmiechu. A jest to możliwe.

W minionym sezonie nie wykorzystaliśmy tylko jednego procenta przyznanej nam kwoty. Możemy wykorzystać ją teraz. 1 proc. to 94 mln kg mleka. Do tego dochodzi 1 proc. o który nasza kwota wzrasta z „urzędu”, czyli kolejne 94 mln kg. W sumie możemy bezkarnie wyprodukować prawie 190 mln kg. więcej niż w minionym sezonie. Ale nasza produkcja jest coraz wyższa.

Przez pierwsze cztery miesiące tego roku wzrosła aż o 160 mln kg. Są bardzo dobre warunki pogodowe do produkcji mleka – nie ma upałów, jest duża wilgotność, rosną zielonki - i mleka jest coraz więcej. Czy da się uniknąć ewentualnych kar, gdybyśmy rzeczywiście nasz limit przekroczyli.

Mleczarze chcą, aby minister rolnictwa zabiegał w Brukseli o taki sposób rozliczeń, w którym dopiero przekroczenie limitu przez całą Wspólnotę mogłoby skutkować karami dla rolników. Na razie dynamika produkcji mleka jest najwyższa właśnie w Polsce - i jest bardzo prawdopodobne, że po zbilansowaniu całej wspólnotowej produkcji będzie ona niższa od ogólnego unijnego limitu.

Co na polski pomysł rolnicy z tych krajów, które kwot nie przekroczą. Czy Bruksela na to pójdzie?

To będzie wiadomo dopiero po zakończeniu sezonu. Nie po to Komisja Europejska ustalała limity, by teraz pobłażliwie patrzeć na tych, co je przekraczają. Raczej wszystko wskazuje na to, że Unia Europejska nie ulegnie presji i nie zmieni zasad gry.

Obecnie w unijnym mleczarstwie jest kryzys. Rolnicy skarżą się na niskie ceny surowca. Twierdzą, że spowodowała je nadprodukcja. A ją podwyższone kwoty. Ale Komisja Europejska uważa, że to skutek mniejszego popytu.

Podobnie myślą ekonomiści. Bo okazało się, że kwotowanie nie chroni przed wzrostem ani spadkami cen. A jego ewentualne, całkowite zniesienie nie oznacza, że Europa będzie produkować więcej mleka.

Jeśli rolnikom nie będzie się opłacać to surowca będzie mniej. Z drugiej strony na większe zapotrzebowanie konsumentów łatwiej i szybciej regulują hodowcy zwierząt rzeźnych niż producenci mleka.

Czy więc rzeczywiście ta branża może się obejść bez żadnych regulacji rynkowych? To pytanie wcale nie jest bezprzedmiotowe, szczególnie w obecnej sytuacji.

Gośćmi tej części programu będą:

Marek Sawicki – minister rolnictwa
Waldemar Broś – prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich
Mirosław Gornowicz – Uniwersytet Warmińsko - Mazurski w Olsztynie

    
-------------------------
    

Jakie mogą być skutki zniesienia dopłat do roślin energetycznych?

Zaraz zaczną się zbiory rzepaku. To roślina o bardzo wysokiej wartości energetycznej. To, co nie zostanie wykorzystane przez przemysł tłuszczowy (makuchy, śruta rzepakowa) mogłoby być przeznaczone do wytworzenia zielonej energii.

Do szybkiego wzrostu jej produkcji jesteśmy zobowiązani unijnymi dyrektywami. W 2020 roku Polska musi mieć 15 proc. udziału energii odnawialnej w ogólnym zużyciu energii. Dla porównania w 2005 roku musieliśmy tylko 7,5 proc.

Do tak dużego wzrostu potrzebne są surowce. w Polsce od 2000 roku powierzchnia uprawy rzepaku prawie się podwoiła. Rolnicy zainteresowali się też innymi roślinami energetycznymi. Na pewno stało się to również za sprawą dopłat do ich uprawy. Ale te już zniesiono. Wprawdzie nie były one wielkie, bo tylko 40 euro do jednego hektara, ale rolnicy poczuli się oszukani.

O ile w przypadku rzepaku zysk jest głównie z produktu podstawowego - nasion, które trafiają do przemysłu tłuszczowego, ale już inne rośliny takie jak różę bezkońcową, czy wierzbę energetyczną trudno zużyć inaczej niż na cele energetyczne.

Szczególnie tu zachęta w postaci dopłat bardzo by się przydała. Ale i producenci rzepaku łatwiej by się zmobilizowali do zawiezienia wszystkich odpadów pozostających po czyszczeniu nasion np. do kotłowni opalanej biomasą. Poza tym, jeśli chodzi o rzepak to zainteresowanie rolników może być okresowo ograniczane nieoczekiwanymi spadkami cen, które ich dość często dotykają. Więc dopłaty bardzo by pomogły w ustabilizowaniu poziomu tej produkcji.

Jakie będą skutki likwidacji dopłat do roślin energetycznych - czy Polska bez tej zachęty wykona nałożony na nią przez Komisję Europejską plan produkcji energii odnawialnej, czy jest szansa przywrócenia tych dopłat?

Goście tej części programu:

Marek Sawicki – minister rolnictwa
Mariusz Olejnik – prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku

Emisja - niedziela, 8.00


POWIĄZANE

21 października br. OSM Piątnica rozpoczyna kampanię promującą śmietanę 18%. W s...

Pracownicy z terenów objętych powodzią zaczynają masowo sięgać po zwolnienia lek...

Od 23 września br. OSM Piątnica prowadzić będzie kampanię promującą Skyry – jogu...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę