Transport mięsa drobiowego, który 17 lutego wpłynął do portu w Gdyni, jest pod specjalnym nadzorem inspekcji celnej i weterynaryjnej – poinformował posłów wiceminister rolnictwa Jerzy Pilarczyk. Zadaniem obu inspekcji jest zapewnienie, że mięso, które miało przejechać przez Polskę tranzytem faktycznie opuści granice naszego kraju.
Gdy 11 dni temu do gdyńskiego portu wpłynął ten statek, producenci drobiu postanowili zaprotestować. Ich zdaniem fatalna sytuacja, w jakiej się znaleźli to skutek nielegalnego importu. Podejrzewali, że transport amerykańskiego mięsa, który tranzytem miał przejechać przez Polskę i Ukrainę zostanie u nas zamiast trafić do Mołdawii. Te podejrzenia podzieliło ministerstwo rolnictwa, które zobowiązało inspekcje celną i weterynaryjną do ścisłego monitorowania ilości TIR-ów, które z gdyńskiego portu jadą na granicę z Ukrainą.
Nielegalny import drobiu to nie jedyne problemy jego producentów. To, co najbardziej im dokucza to całkowity brak regulacji rynku. Co mogłoby zmienić tą sytuacje? Na pewno umowy kontraktacyjne, ale te umowy kontraktacyjne musza być od jaja wylęgowego poprzez wylęgarnię, ubój, przetwórstwo i półki sklepowe – mówi Aldona Łoś ze Związku Hodowców Drobiu.
Podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa nie mogło także zabraknąć tematu wciąż trwających rolniczych blokad. Jak na razie nie zanosi się, żeby protesty ustały, gdyż rozmowy rolniczych związków z rządem idą jak po grudzie. Już dzisiaj tą sprawą zajmie się Komitet Rady Ministrów, który ma przyjąć projekt rocznego planu działania Agencji Rynku Rolnego. Z efektami jego pracy już jutro zostaną zapoznane organizacje rolników, które będą mogły zgłosić swoje uwagi. Ostateczną decyzję podejmie w następny wtorek rząd.