Drobiarze wpadli w błędne koło. W jakie? Na rynku białego mięsa jest tak jak na giełdzie papierów wartościowych – raz hossa, raz bessa. Szalone krowy i pryszczyca nakręciły całkiem niezłą koniunkturę na mięso drobiowe, co spowodowało wzrost cen. Drobiarze zachęceni możliwością zysku, zwiększyli produkcję.
Bywały okresy, tak jak przed rokiem, że brak jakiejkolwiek kontroli i regulacji wywołał nadwyżkę w wysokości 60 tys. ton – czyli tyle, ile wynosi cała miesięczna produkcja. Ceny spadły, drobiarze stracili i tak w koło.
Jak mówią w Instytucie Ekonomiki Rolnictwa eksport nie może być lekiem na nadpodaż. Unia Europejska może wchłonąć rocznie zaledwie 30 tys. ton naszego drobiu, głównie kaczek i gęsi, a na rynkach wschodnich z powodu braku subsydiów jesteśmy po prostu niekonkurencyjni.
Na rynku wołowiny tez niewesoło. Ceny skupu żywca spadają nadal. W ostatnich dniach średnia cena ukształtowała się na poziomie 3.05 zł za kilogram. To o ponad 1,5 proc. taniej niż przed tygodniem. Spadki dotyczą również cen skupu żywca wieprzowego. W klasie R według oceny poubojowej wynosiła 3,43 zł za kilogram.