Od minionej środy każde jajko musi mieć pieczątkę z numerem producenta i kodem kraju, z którego pochodzi. Nie opłaca mi się stemplować kilku jaj - mówi pani Wiesława z Pawłowic, sprzedająca jaja z ręki na chełmskim targu. Jej klientom brak oznaczeń nie przeszkadza.
Pieczęć przybija producent lub pierwszy odbiorca jego wyrobów. Na skorupce powinna być wybita cyfra, mówiąca o tym, w jaki sposób hodowane są kury.
Najlepsze jest zero
Jedynka informuje o chowie wolnowybiegowym, a dwójka - ściółkowym. Kury "żyjące” w luksusach, a więc m.in. żywione ekologiczną karmą, znoszą jajka oznaczane zerem.
Wszystkie jaja z mojej fermy mają trójkę - mówi Konrad Błachnio z
Ryk. Oznacza to chów w klatkach.
Po cyfrze następują litery oznaczające
kraj pochodzenia, np. PL. Dalej umieszczany jest weterynaryjny numer
identyfikacyjny gospodarstwa, złożony z ośmiu cyfr. Dwie początkowe informują o
województwie, w którym funkcjonuje ferma, następne dwie - o powiecie. Dalej
podawany jest rodzaj prowadzonej działalności oraz kolejny numer producenta.
Przykładowy kod wygląda następująco: 3-PL-06031305.
Ten numer opisuje gospodarstwo z województwa lubelskiego, działającego w powiecie chełmskim - mówi Wiesław Dyjak, z-ca powiatowego lekarza weterynarii w Chełmie. - 13 symbolizuje produkcję jaj konsumpcyjnych. Ostatnie dwie cyfry informują, że to piąte takie gospodarstwo w powiecie.
Przepisy przestrzegane są jedynie częściowo. Na chełmskim rynku znaleźliśmy zaledwie jedno stanowisko, na którym sprzedawane są jaja stemplowane.
Proszę odejść, nie będę rozmawiać. Przecież to dopiero od stycznia ma obowiązywać... - słyszymy w większości punktów. Iwona Buska, sprzedająca w sklepie fermy z Ryk, twierdzi, że niektórzy klienci... rezygnują z zakupu, gdy widzą nadruk.
Myślą, że to zagraniczne - mówi. Faktycznie, są tu jakieś znaczki - dziwi się kobieta, która w ryckim stoisku zawsze kupuje. Do tej pory nie zwróciłam na nie uwagi. Ale jajko smakuje tak samo.
Jeden prosty kod, którym oznacza się jaja, zmieniany był przez trzy akty prawne z różnych lat. W gąszczu ustaw gubią się już nawet urzędnicy. Najnowsze rozporządzenie weszło w życie dwa dni temu.
Muszę się z nim zapoznać, proszę zadzwonić później - usłyszeliśmy w
jednym z powiatowych inspektoratów weterynarii.
Kłopot dla pracownika urzędu
jest niczym w porównaniu z problemami właścicieli ferm drobiu. Hodowca kur musi
postarać się o przydzielenie numeru i kupić maszynę do znakowania jaj.
Dziennie stemplujemy tysiące jaj - mówi Konrad Błachnio. Robi to automat podłączony do linii produkcyjnej.
Wydatek na urządzenie nie jest mały - ponad 30 tys. złotych.