Upadłe Zakłady Mięsne "Pozmeat" zakończą przygodę z giełdą 15 marca. Od piątku, do wycofania z obrotu, zniesione zostały ograniczenia wahań ich kursu.
Poznański sąd ogłosił upadłość producenta przetworów mięsnych w połowie lutego. Wówczas giełda oznaczyła jego akcje, aby wszyscy inwestorzy wiedzieli, jak bardzo ryzykownym papierem obracają. W czwartek wykluczyła je z obrotu. Do 15 marca handel Pozmeatem będzie odbywał się na specjalnych zasadach: kurs może zmieniać się bez ograniczeń, nie będą przyjmowane zlecenia po każdej cenie (PKC), po cenie rynkowej na otwarcie (PCRO) oraz po cenie rynkowej (PCR). W piątek po spadku o 12,5 proc. za akcję płacono 2,8 zł. Symboliczny obrót wyniósł 3,5 tys. zł.
Wniosek o upadłość likwidacyjną zgłosił zarząd Pozmeatu, bo uznał, że nie ma szans na dalsze funkcjonowanie firmy. Popierali go członkowie rady nadzorczej związanej z BRE Bankiem, który kontroluje ok. 34 proc. akcji. Na panewce spalił plan ratunkowy polegający na przejęciu bankrutującej firmy przez nowego inwestora - Alsero z Pruszkowa. Już kilka miesięcy temu spółce odłączono prąd i zakończyła ona produkcję. Blisko 300 pracowników zostało zwolnionych.
Pozmeat jest obecny na giełdzie od blisko ośmiu lat. W pierwszej ofercie publicznej jego akcje cieszyły się tak wielkim powodzeniem, że zapisy zarówno indywidualnych graczy, jak i instytucji zostały zredukowane. Od początku jednak firma była na cenzurowanym, bo nie wywiązała się już z pierwszej prognozy wyników finansowych. W tarapaty wpadła, decydując się na budowę nowego zakładu w Robakowie, na który zaciągnęła duże kredyty. Przez ostatnie lata stała się areną ostrego konfliktu między BRE Bankiem a akcjonariuszami mniejszościowymi skupionymi wokół Włodzimierza Nowaczyka.
Pod koniec zeszłego roku sytuacja w spółce była już tak niejasna, że władze giełdy zapowiedziały rozważenie decyzji o usunięciu jej akcji z parkietu, aby zabezpieczyć interesy i bezpieczeństwo uczestników obrotu.