W latach 1996-2004 wartość inwestycji w branży mięsnej w Polsce przekroczyła ogółem 1,5 mld dolarów. Ich nasilenie nastąpiło w ciągu ostatnich trzech lat i spowodowane było koniecznością dostosowania się do unijnych norm. Tylko w latach 2002-2004 wydatki modernizacyjne wyniosły niemal 720 mln dolarów. Wiele zakładów sfinansowało te inwestycje z kredytów bankowych. W opinii fachowców, duża część polskich firm może wkrótce wpaść w pułapkę zadłużenia i zbankrutować, bądź zostać przejętych.
Przemysł mięsny to szczególnie wrażliwy sektor, dotyczą go bowiem wszystkie
przepisy prawa żywnościowego – łącznie z weterynaryjnymi. Do tej pory istniały
duże bariery w przepływie towarów do UE związane z ochroną wspólnego rynku. Od
kilku tygodni już ich nie ma. Polskie firmy branży mięsnej, widzące dla siebie
szansę w produkcji na eksport, już od kilku lat modernizują swe zakłady i
wdrażają systemy jakości.
W ciągu ostatnich ośmiu lat wydatki
inwestycyjne w sektorze mięsnym przekroczyły 1511 mln dolarów. Faktycznie kwota
ta jest jeszcze większa, ponieważ brak jest danych z małych firm. Do tego trzeba
doliczyć inwestycje w przemyśle drobiarskim, które w latach 2002-2004 sięgnęły
93 mln zł – powiedział prof. Roman Urban z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i
Gospodarki Żywnościowej podczas sympozjum „Europejskie prawo żywnościowe. Polska
w Unii Europejskiej”, zorganizowanego przez Fundację Stockmeyer. Skalę tych
wydatków obrazuje porównanie z rocznymi zyskami całego sektora, które wynoszą
tylko około 50 mln zł. – Poczynione inwestycje to bardzo duży wysiłek
kapitałowy. Częściowo sfinansowany został z Sapardu, ale nastąpił także duży
wzrost zadłużenia – na przestrzeni minionego roku z 1,3 do 2 mld zł. Inwestycje
realizują nie tylko firmy, które wynegocjowały okresy przejściowe, ale także te,
które mają już systemy jakości. Oczekują one wysokich zysków, które sfinansują
poniesione wydatki. Część tych firm z pewnością przeliczy się i wpadnie w
pułapkę zadłużenia, co będzie skutkować upadłościami lub przejęciami –
prognozuje prof. Urban.
Akcesja zwiększyła zdecydowanie potencjał
eksportowy polskiego przemysłu mięsnego. Jeszcze niedawno na Zachód sprzedawało
około 20 firm, ale już w styczniu było ich ponad 100, a kolejnych 100 zgłosiło,
że spełnia wszystkie warunki. Przez cztery miesiące przedakcesyjne masowo
napływały do Inspekcji Weterynaryjnej dalsze zgłoszenia. Liczba potencjalnych
eksporterów zwiększała się bardzo szybko. Obecnie jest ich kilkuset. Co ciekawe,
polskie firmy nie czekały ze zdobywaniem unijnych konsumentów do 1 maja. Już w
2003 roku eksport mięsa do UE zwiększył się o 100 proc. – Zaskoczyła mnie
skala tego wzrostu. Liczyłem na 30-40 proc. Nasi producenci potrafili odnaleźć
się w nowej rzeczywistości. Wykorzystali umiejętnie dwa czynniki: bardzo niskie
ceny żywca i słabą pozycję złotówki wobec euro – uważa prof. Urban. Dodaje,
że możliwości dalszej poprawy w tej dziedzinie są wciąż znaczne, ponieważ w
przypadku wołowiny, unijny import z Polski stanowi tylko 0,3 proc. rocznej
konsumpcji (24 000 ton), w przypadku wieprzowiny – 0,2 proc. (34 000 ton), a w
przypadku drobiu – 0,9 proc. (71 000 ton). Obecnie sprzedaż na eksport sięga 10
proc. całej produkcji polskich zakładów mięsnych.
W ostatnim czasie w
sektorze mięsnym zaszły zmiany strukturalne poprawiające efektywność produkcji.
Postępuje proces koncentracji uboju. W I kwartale 2004 roku zwiększył się on o
30 proc. Zawęża się też profil produkcji znacznej części firm. W efekcie,
mniejsze są obciążenia kosztami stałymi, a w przemyśle mięsnym stanowią one
około 20 proc. wartości obrotu. – Polskie zakłady powinny w najbliższych latach
wykorzystywać przewagi cenowo-kosztowe nad ich unijnymi konkurentami. Opłata za
pracę jest u nas wciąż 5-6 razy mniejsza niż w Niemczech. Ceny detaliczne mięsa
i jego przetworów stanowią 41 proc. poziomu niemieckiego (źródło: Eurostat), a
marże przetwórcze i handlowe są w Polsce ponad dwukrotnie niższe niż w UE. –
Co prawda zbliżanie się cen jest nieuniknione, jednak będzie to proces
powolny – mówi prof. Roman Urban. W jego opinii, warunki funkcjonowania
firm sektora mięsnego poprawią się, choć – na skutek rosnących cen – może
zmniejszyć się chwilowo popyt na rynku krajowym. Spadek ten zrekompensuje jednak
produkcja na eksport. Spodziewane jest także zwiększenie się inwestycji
zagranicznych w polskim przemyśle mięsnym. Obecnie udział firm z kapitałem
zagranicznym nie przekracza 20 proc.