Aresztowani rolnicy spod Pyrzyc (Zachodniopomorskie) opuścili w piątek po południu areszt. Prokurator zdecydował, że areszt zostanie zastąpiony poręczeniami i dozorami policji.
6 października policja zatrzymała 11 rolników spod Pyrzyc (Zachodniopomorskie) i b. pracownika Agencji Nieruchomości Rolnych. Szczeciński sąd aresztował pięciu rolników na dwa miesiące, a wobec trzech innych zastosował areszt warunkowy, do czasu wpłacenia poręczeń. Śledczy zarzucili rolnikom utrudnianie przetargów organizowanych przez szczeciński oddział Agencji Nieruchomości Rolnych (ANR) na sprzedaż i dzierżawę ziemi rolnej. Wobec pięciu osób szczeciński sąd zastosował areszt, a wobec trzech kolejnych - areszt warunkowy.
W piątek obrońcy aresztowanych złożyli wnioski o zmianę i uchylenie środków zapobiegawczych w postaci tymczasowego aresztowania” – powiedziała dziennikarzom rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz. „Są to wnioski o przyjęcie poręczeń majątkowych, a także o ustalenie dozorów policji. Prokurator uwzględnił wszystkie wnioski obrońców złożone w tym zakresie” – dodała.
Poręczenia majątkowe zgodnie z wnioskami obrońców zostały ustalone zgodnie z wnioskami obrońców na poziomie od 50 tys. zł do 120 tys. zł. – poinformowała Wojciechowicz.
„Prokurator wskazał, że w dalszym ciągu istnieją przesłanki do stosowania środków zapobiegawczych w tej sprawie. Gdyby przesłanek nie było, prokurator nie mógłby stosować tych środków” – powiedziała Wojciechowicz.
„W ostatnich dniach cała grupa prokuratorów oraz funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie wykonywali bardzo intensywnie czynności procesowe, mające na celu zweryfikowanie dotychczasowych ustaleń, a także sprawdzenie linii obrony podejrzanych” – zaznaczyła Wojciechowicz.
„Prokurator zdołał zabezpieczyć materiał dowodowy w ten sposób, że pomimo, iż osoby, które były tymczasowo aresztowane, będą na wolności, ten materiał w żaden sposób nie zostanie zdeformowany” – dodała.
Prokurator odmówił przyjęcia poręczeń osobistych, które wpłynęły w ostatnich dniach m.in. od ministra rolnictwa Marka Sawickiego i szefa Solidarności Piotra Dudy.
Jak powiedziała Wojciechowicz, prokurator uznał, że bardzo wysokie kwoty poręczenia majątkowego i dodatkowo dozór policji wystarczą do zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania. Wzmacnianie zastosowanych środków dodatkowo w postaci poręczenia osobistego nie jest w tej sprawie konieczne – byłoby to zbyt dotkliwe – mówiła Wojciechowicz.
„Prokuratura w swoich działaniach nie kieruje się kalendarzem wyborczym, ani żadnym kalendarzem politycznym” – odparła Wojciechowicz pytana o komentarz ws. pojawiających się w mediach zarzutów, że aresztowanie rolników ma związek ze zbliżającymi się wyborami.
„W tej akurat konkretnie sprawie zasadnym byłoby powiedzieć, że prokurator kieruje się kalendarzem pór roku, ponieważ gdyby decyzje zapadły wcześniej, na pewno krytykowany byłby, że decyzja zapadła w czasie żniw. Prokurator jednak uwzględnił to i swoje czynności zaplanował w okresie późniejszym” – dodała.
Przewodniczący zachodniopomorskiej Solidarności Mieczysław Jurek poinformował w piątek dziennikarzy, że związek pomoże finansowo aresztowanym rolnikom.
Na początku tygodnia kilkudziesięciu rolników protestowało pod szczecińską prokuraturą przeciwko aresztowaniu ich kolegów. W środę ciągniki rolnicze opuściły teren w pobliżu prokuratury. Protestujący uznali, że nie chcą, aby ich obecność potraktowano, jako środek nacisku na prokuraturę.
Sawicki poinformował w środę, że zmieni się kierownictwo szczecińskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych w województwie zachodniopomorskim, a konkursem ma się zająć prezes ANR. Według Sawickiego, zbyt dużo problemów jest tam na linii rolnicy - agencja i obrót ziemi.
Premier Ewa Kopacz we wtorek na konferencji po posiedzeniu rządu w Szczecinie podkreślała, że sprawę tę "trzeba do końca wyjaśnić". Zapowiedziała zawieszenie zarządu ANR w Szczecinie.
Według prokuratury Agencja Nieruchomości Rolnych organizowała przetargi dla rolników, którzy przed etapem licytacji uzgadniali, kto wygra przetarg. Rolnik, który miał wygrać, oferował zapłacenie kwoty minimalnej za nieruchomość, a pozostali w ogóle nie przystępowali do licytacji.
Wygrana w przetargu ziemia była sprzedawana za kwotę niższą niż ta, którą można byłoby uzyskać, gdyby nie doszło do zmowy rolników - twierdzi prokuratura. Sprawa dotyczy, co najmniej kilkudziesięciu przetargów, a wartość ziemi będącej przedmiotem tych postępowań to co najmniej 6 mln zł.
6523080
1