Parlament Europejski zażądał w czwartek wykreślenia z rozpatrywanego przez siebie Traktatu Akcesyjnego sum, które ma otrzymać Polska i inni nowi członkowie Unii Europejskiej w pierwszych trzech latach członkostwa.
Sporny załącznik i artykuł 32. Traktatu Akcesyjnego nadają sumom wynegocjowanym przez kandydatów charakter sztywnych pułapów wydatków. Oznacza to, że parlament nie mógłby niczego poprawiać w czasie corocznych debat nad budżetem unijnym na następny rok.
Eurodeputowani uchwalili przez aklamację raport wzywający Radę, w której zasiadają przedstawiciele państw członkowskich, żeby usunęła załącznik XV do traktatu zawierający uzgodnione w Kopenhadze pułapy wydatków związanych z poszerzeniem w okresie 2004 – 2006.
Parlament nie ma prawa niczego poprawiać w Traktacie Akcesyjnym. Grozi, że jeśli nie zrobi tego Rada, może opóźnić zatwierdzenie traktatu w planowanym terminie 9 kwietnia. Uniemożliwiłby w ten sposób podpisanie traktatu 16 kwietnia w Atenach i mógłby spowodować zwłokę w poszerzeniu Unii.
Unijny parlament zapewnia, że popiera przyjęcie do Unii 10 nowych państw, w tym Polski, w planowanym terminie 1 maja 2004 roku, ale wyraża obawę, że zapisy budżetowe Traktatu Akcesyjnego ograniczą jego prawo do współdecydowania o budżecie UE.
Rządy unijne nie chciały się nawet zgodzić na pojednawczą propozycję parlamentu, żeby potraktować te sumy jako minima i umożliwić podnoszenie tych wydatków, które parlament ma prawo korygować zgodnie z prawem unijnym. Najtwardsze stanowisko w tej sprawie zajmują Francja, Holandia i Wielka Brytania. Nie chcą one słyszeć o próbach jakiegokolwiek osłabienia zapisów budżetowych Traktatu Akcesyjnego. Nie przyjmują też do wiadomości argumentów wysuwanych przez wielu eurodeputowanych, że sztywne zapisy budżetowe dotyczące wyłącznie nowych państw członkowskich w istocie dyskryminują te państwa, bowiem parlament zachowa prawo do poprawiania budżetu na korzyść dotychczasowych państw członkowskich.
Państwa członkowskie odpowiadają na to, że wszelkie osłabienie zapisów budżetowych będzie raczej interpretowane w państwach przystępujących do Unii jako próba podważenie tego, co wywalczyły w negocjacjach i zaszkodzi referendom w sprawie członkostwa.
Czwartkowe głosowanie w parlamencie poprzedziła nieudana próba dojścia do kompromisu na porannym spotkaniu przedstawicieli Parlamentu, Rady i Komisji Europejskiej. Następne spotkanie trzech unijnych instytucji zapowiedziano na najbliższy wtorek w Atenach.
Mimo gniewnych wypowiedzi wielu eurodeputownych rządy unijne czują w tej sprawie swoją przewagę nad parlamentem, bowiem to unijne zgromadzenie zawsze konsekwentnie opowiadało się za poszerzeniem i nie chce brać na siebie odpowiedzialności za zwłokę.