Gdy Polska przystępowała do Unii Europejskiej, zobowiązała się przyjąć euro. Przykładem dobrobytu, który daje wspólna waluta, była wówczas Grecja. Dzisiaj żaden kraj nie chce podzielić jej losu. Czy zatem Polska powinna pozostać przy złotym?
Jeszcze 10 lat temu 50% Polaków było za przyjęciem euro. Dzisiaj poparcie wynosi 30%. „Nie jest to sprzeciw sam w sobie. Polacy nie mają podstawowej wiedzy i po prostu boją się zmiany” – mówi serwisowi infoWire.pl dr Stanisław Kluza ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Główną przyczyną takiej sytuacji jest brak polityki informacyjnej i edukacyjnej rządu. „Okres ostatnich sześciu lat to czas zaniedbań w kwestii edukowania społeczeństwa” – twierdzi ekonomista.
Euro można przyjąć po spełnieniu odpowiednich kryteriów ekonomicznych. Oczywiście, nie musi się to wiązać z natychmiastowym zyskaniem korzyści wynikających z bycia w strefie euro. Na uwadze trzeba mieć też jeszcze inną rzecz: „Z jednej strony w strefie euro oczekuje się od nowych członków spełnienia kryteriów konwergencji. Z drugiej strony kraje, które przyjęły już euro, ich nie przestrzegają. Pokazuje to hipokryzję i jest impulsem do rewizji samej strefy euro” – podkreśla rozmówca.
Spełnienie kryteriów konwergencji byłoby korzystne, jednak nie oznaczałoby, że musimy euro przyjąć. „Pamiętajmy: nigdy się nie zobowiązaliśmy, kiedy to zrobimy. Po drugie w traktacie akcesyjnym zgodziliśmy się na wejście do strefy euro, która istniała wówczas. Dzisiaj funkcjonuje ona na innych warunkach” – mówi prezes Warsaw Enterprise Institute prof. Robert Gwiazdowski.