Biedniejsze województwa obawiają się przyszłego podziału Polski na tzw. regiony statystyczne. Wielu samorządowców twierdzi, że po ich wprowadzeniu niektóre województwa dostaną mniejszą pomoc z Unii.
Według rządu, Unia Europejska domaga się, żeby Polska po wstąpieniu do wspólnoty została podzielona na 6 lub 8 statystycznych jednostek. Bruksela będzie mogła zbierać dane na temat poziomu życia w poszczególnych częściach Polski i na tej podstawie wyznaczać pomoc finansową. Wicepremier i szef MSWiA zapewnia jednak, że podział na regiony nie ma nic wspólnego z dzieleniem unijnych pieniędzy. To nie Unia je rozdziela, tylko kraj - twierdzi Józef Oleksy, tłumacząc, że UE każe łączyć województwa w "statystyczne regiony", bo są one po prostu zbyt małe.
Obawy biedniejszych województw nie są wyssane z palca. Bruksela pracuje nad nową polityką regionalną i chce, by to właśnie owe statystyczne regiony były podstawą do dzielenia funduszy strukturalnych. Chce też podnieść barierę dochodową, która uprawnia do otrzymywania większych pieniędzy.
Mazowsze wypada natychmiast, ale wypada także i łódzkie - skarży się Jerzy Kropiwnicki, prezydent Łodzi. Podobne obawy mają samorządowcy z Podlasia i z Podkarpacia.