Urząd Komitetu Integracji Europejskiej przekazywał unijne pieniądze fundacjom, zamiast rolnikom i tym samym złamał umowę z Komisję Europejską. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, chodzi o kilkanaście milionów złotych. Niezgodne z prawem dotacje płynęłyby dalej, gdyby nie kontrola NIK-u. Władze KE w Brukseli na razie milczą, ale nie można wykluczyć czarnego scenariusza, czyli żądania zwrotu pieniędzy.
Zamiast dla rolników pieniądze trafiały do trzech fundacji organizujących
szkolenia dla pracowników administracji. W Fundacji Studiów Europejskich -
Instytucie Europejskim w Łodzi zorganizowano 80 takich szkoleń. - Nie
wiedzieliśmy, że te środki mają być przeznaczone na inne cele - mówi
wiceprezes Fundacji Studiów Instytutu Europejskiego w Łodzi, Celina Błaszczyk. -
Wiedzieliśmy, że są przeznaczone na działalność szkoleniową.
Bo
tak dwa lata temu zdecydował Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. Sekretarzem
Komitetu był wtedy Jacek Saryusz-Wolski. Pieniądze trafiały do fundacji, które
były z nim ściśle związane. W jednej ciągle jest prezydentem, w kolejnej na
przykład przewodniczącym rady fundacji.
Fundusze pochodziły z tzw.
funduszy sektorowych CPF, zwanych również agrolinią i miały być przeznaczone
wyłącznie dla rolników. Trafiały gdzie indziej, co nie znaczy, że były
marnotrawione.
Kwalifikujemy to jako niecelowe wydawanie środków
- objaśnia wiceprezes NIK-u Piotr Kownacki. - Niecelowe w tym znaczeniu, że
niezgodnie z celem, na jaki były przeznaczone.
Wydano kilkanaście
milionów złotych, a planowano, że do końca 2004 roku fundacje dostaną łącznie
ponad 50 milionów. Tak się jednak nie stanie, bo Najwyższa Izba Kontroli wykryła
nieprawidłowości. - W kwietniu otrzymaliśmy raport NIK - informuje Ewa
Haczyk z Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. - Po zapoznaniu się z
wynikami raportu zostały podjęta decyzja o wstrzymaniu transferów finansowych do
tych trzech instytucji.
Komisja Europejska może, choć nie musi,
zażądać zwrotu nieprawidłowo wydanych pieniędzy.
Urząd Komitetu
Integracji Europejskiej przyznał się do błędu i pieniądze wydaje już zgodnie z
założonym celem. Jest szansa, że Bruksela potraktuje sprawę łagodnie, w
przeciwnym razie będzie to cios dla całego budżetu.