Broniliśmy rozszerzenia Unii. Nie zawiedziemy ich (nowych członków UE) – podkreślił Blair na poniedziałkowej konferencji prasowej. Musimy zastanowić się, jak pchnąć do przodu dyskusję o nowym budżecie UE.
Blair nie powiedział, w jaki sposób zamierza zapewnić, by nowi członkowie Unii nie ponieśli strat z powodu nieuzgodnienia budżetu na ostatnim szczycie UE w Brukseli. Jak tłumaczył, nie byłoby właściwe rozpoczynanie teraz negocjacji za pośrednictwem mediów.
Nowi członkowie UE obawiają się, że brak porozumienia w sprawie budżetu UE na lata 2007-2013 spowoduje opóźnienia w napływie do nich funduszy strukturalnych.
Propozycja kompromisu przedstawiona i odrzucona na szczycie w Brukseli zakładała, że Polska dostałaby w latach 2007-2013 netto 60,5-61 mld euro. Nie ma gwarancji, czy nowa propozycja budżetowa będzie dla Polski równie korzystna.
Według ministra ds. europejskich Jarosława Pietrasa, w razie braku porozumienia finansowego w terminie, Polska może stracić nawet połowę unijnych funduszy strukturalnych, co byłoby "nie do przyjęcia".
Wielka Brytania od 1 lipca obejmuje półroczne przewodnictwo UE i to na niej będzie spoczywał obowiązek przygotowania nowej propozycji budżetowej.
Główną przyczyną fiaska brukselskiego szczytu był spór o tzw. rabat brytyjski, czyli ulgę we wpłatach do unijnej kasy, z jakiej od 20 lat korzystają Brytyjczycy. Rekompensuje im ona wydatki na wspólną politykę rolną Unii. W zamian za zgodę na zamrożenie rabatu, Blair zażądał reform w polityce rolnej, na co nie zgadza się Francja.
Pytany, czy nie zmienia stanowiska w sprawie rabatu brytyjskiego, Blair potwierdził tylko, że "rabat istnieje z pewnego powodu". Gdy ten powód ulegnie zmianie, zmieni się też rabat – dodał.
Jak wyjaśnił, bez tej ulgi i reform w polityce rolnej UE, Wielka Brytania w kolejnym okresie budżetowym będzie faktycznie większym płatnikiem składek do unijnej kasy niż Niemcy.