W środę Główny Urząd Statystyczny opublikuje informacje o inflacji w czerwcu.
Patrząc na zachowanie inwestorów, można się domyślać, że oczekują oni bardzo złych danych (czyli wzrostu inflacji). I mają nadzieję, że Rada Polityki Pieniężnej znów podejmie decyzję o podniesieniu stóp procentowych. Tylko w ten sposób można wytłumaczyć wczorajszy spadek notowań euro poniżej 4,50 zł i wzrost rentowności obligacji dwuletnich do prawie 8 proc.
Do środy zapewne ta sytuacja się nie zmieni. Rzadko się zdarza, aby jednocześnie dobre nastroje panowały i na rynku walutowym, i na giełdzie. Nie inaczej było wczoraj - skoro złoty zyskiwał, to spadały ceny akcji. I to z tych samych powodów. Po pierwsze, wzrost rentowności obligacji jest równoznaczny ze spadkiem ich cen, na czym tracą banki, które wciąż lwią część aktywów trzymają właśnie w obligacjach skarbowych. Stąd też presja na sprzedaż akcji sektora bankowego. Po drugie, drożejący złoty oznacza mniejsze wpływy dla eksporterów, stąd również ich akcje nie cieszyły się wczoraj powodzeniem.