Polska dyplomacja nie zgadza się z czwartkową wypowiedzią rzeczniczki Komisji Europejskiej, zapewniającej, że nie ma dyskryminacji Polski w podziale stanowisk w unijnych instytucjach.
Władze polskie są zdziwione wypowiedzią rzeczniczki KE Francoise Le Bail, stwierdzającej, że nie mam mowy o dyskryminacji Polski w podziale stanowisk w unijnych instytucjach – powiedział PAP polski dyplomata. Oczekujemy, że Komisja rozwiąże powstały problem – dodał.
O tym, iż w KE nie dyskryminuje się Polaków, Le Bail zapewniała w czwartek dziennikarzy w związku z listem, jaki premier Marek Belka wysłał do przewodniczącego Komisji Jose Barroso. Premier miał w nim wyrazić zaniepokojenie, że choć Polska jest dużym krajem UE, to nie znajduje to odzwierciedlenia w obsadzie unijnych stanowisk.
Zdaniem polskiego dyplomaty, w Komisji nie ma - jak sugeruje jej rzeczniczka - "równowagi narodowej". Wśród siedmiu najwyższych stanowisk (dyrektorów generalnych lub ich zastępców), przeznaczonych dla kandydatów z nowych państw członkowskich, aż dwa otrzymały Czechy, a Polska tylko jedno - zastępcy dyrektora generalnego w Dyrekcji ds. zatrudnienia. Jak poinformowała PAP rzeczniczka tej dyrekcji, Polak Michał Rutkowski nie podpisał jeszcze ostatecznej umowy o pracę.
Dyplomata przypomniał, że Hiszpania ma aż 30 dyrektorów bądź wicedyrektorów generalnych, Belgia - 26. Stwierdzenie, że jest już jeden Polak na stanowisku wicedyrektora, jest zaskakujące – dodał.