W atmosferze ostrego sporu przebiegało 13 lutego br. posiedzenie sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi poświęcone zapoznaniu się posłów z informacją rządu na temat działań resortu rolnictwa na rzecz stabilności i rozwoju oraz o ograniczeniach wydatków w roku bieżącym obejmujących w ustawie budżetowej takie działy jak rolnictwo rozwój wsi, rynki rolne i rybołówstwo.
W trakcie dyskusji poseł Stanisław Kalemba (PSL) zwracał uwagę na kontekst w jakim dochodzi do ograniczeń – Jedynie rolnictwo, zgodnie z traktatami unijnymi, jest wyjęte spod działania wolnego rynku i jako takie zasługuje na większą pomoc niż inne działy gospodarki a zamierzenia rządu nie zakładają takiej pomocy, na jaką rolnicy zasługują – zauważał poseł. - Jeśli rząd przeznacza 41 mld zł na gwarancje i poręczenia to jest wprost pytanie, czy jeśli rolnik zgłosi się do banku i zapragnie wziąć kredyt klęskowy lub na działania zgodne z programami ARiMR, to czy otrzyma gwarancje i poręczenie. Banki spółdzielcze obsługują rolnictwo w 75% wartości obrotów i tak jak rolnikom, tak i bankom trzeba pomóc i je wzmocnić w prowadzeniu akcji kredytowych. Trzeba też pomóc grupom producenckim w tworzeniu spółdzielni i zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego, żeby nie działo się tak, że większość zysków przechwytują pośrednicy – hurtownicy, handel i przetwórcy.
Poseł proponował, by wzorem innych państw, które znoszą przy zakupie samochodów takie podatki jak VAT i akcyza, to czy nie warto ten sam mechanizm zastosować wobec rolników kupujących np. ciągniki w zakładach „Ursus”? Zapowiedział też na 18 lutego w Starym Domu Poselskim posiedzenie prezydium Polskiej Izby Ubezpieczeń i przedstawicieli firm ubezpieczeniowych na temat oczekiwań rolników i dopłat do ubezpieczeń. A na przykładzie roku ubiegłego aż się prosi, żeby uprościć skandaliczną w przebiegu biurokratyczną procedurę przyznawania świadczeń. Bo nie może być tak, jak następuje w lipcu susza, jest przedstawiciel wojewody, firmy ubezpieczeniowej i wójt opracowują dokumenty i do końca grudnia nie można wypłacić odszkodowań, bo coś tam ktoś nie chce uznać jakby to był jakiś problem w sprawnym dogadywaniu się i poprawianiu choćby drobnych uchybień. Procedury można uprościć co najmniej o 60% i jest to do zrobienia. Jak jest protokół w gminie i jest przedstawiciel wojewody, to ścieżkę (procedurę) można skrócić, tylko trzeba chcieć. Można wreszcie na podstawie wielkopolskich doświadczeń opracować najlepsze praktyki w tej dziedzinie.
Do spraw poruszonych na posiedzeniu sejmowej komisji będziemy jeszcze wracali.