Nowelizacja ustawy o ubezpieczeniach rolniczych w rękach ministra finansów, który oceni jej skutki finansowe dla budżetu państwa. A te mogą uszczuplić państwową kasę nawet o kilkaset milionów złotych rocznie. Pytanie czy rolnicy będą mogli w tym roku ubezpieczyć uprawy od klęski suszy pozostaje więc wciąż bez odpowiedzi.
Nowelizacja przepisów o ubezpieczeniach upraw i zwierząt gospodarskich jest już gotowa i trafiła do laski marszałkowskiej. Ale marszałek zanim poddał ją normalnym parlamentarnym procedurom poprosił najpierw o opinie ministra finansów.
Kazimierz Plocke – wiceminister rolnictwa: to są wydatki od kilkudziesięciu do kilkuset miliardów złotych. W związku z tym konieczna jest opinia ministra finansów w tej sprawie.
I od tej opinii zależą dalsze losy nowelizacji, która miałaby umożliwić rolnikom ubezpieczanie od klęski suszy. Jak na razie firmy ubezpieczeniowe nie chciały nawet o tym słyszeć, bo ich zdaniem mimo dopłat z budżetu państwa, nie jest to opłacalne.
Stanisław Kalemba – poseł PSL: nikt nie podejmie się działalności, skoro ona nie będzie przynajmniej gwarantowała pokrycia kosztów ubezpieczenia.
Spór o wysokość dopłat do polis suszowych postanowił zakończyć rząd. Zaproponowano podniesienie ich cen tak, aby z jednej strony były one powszechne, ale z drugiej opłacalne dla zakładów ubezpieczeń. Zdaniem samorządu rolniczego to dobry pomysł.
Robert Jakubiec – KRIR: zdajemy sobie sprawę, że na pewno składki będą wyższe ale wiadomo, że jeśli się chce ubezpieczać, trzeba zapłacić wyższe składki. Tylko żeby były one dostępne dla rolników.
W zeszłym roku zakłady ubezpieczeń sprzedały rolnikom 87,5 tysiąca polis z dopłatą państwa. Ubezpieczano głównie uprawy polowe.