Mimo wejścia w życie ustawy o obowiązkowych ubezpieczeniach upraw rolnych, wielu opolskich rolników woli płacić kary niż ubezpieczać swoje gospodarstwa. Ustawę o obowiązkowych ubezpieczeniach upraw rolnych stworzono po to, aby skończyć z pomocą społeczną dla poszkodowanych w wyniku klęsk żywiołowych.
Dotychczas gminy musiały zwalniać rolników z części podatku lub wypłacać zasiłki z pomocy społecznej.
W ubiegłym roku w województwie Opolskim państwo na udzielenie pomocy rolnikom poszkodowanym przez suszę przeznaczyło ponad 100 milionów złotych.
W większości były to tylko jednorazowe zasiłki nie pokrywające nawet części poniesionych strat.
Niektórzy rolnicy mieli lub wciąż mają problemy z uzyskaniem odszkodowania, tak jak Kazimierz Morawice. Cztery lata temu trąba powietrzna zniszczyła dużą część jego gospodarstwa.
Kazimierz Morawiec – rolnik z Byczyny: po przejściu huraganu praktycznie budynki gospodarskie zostały bez dachu, budynek mieszkalny był w znacznym stopniu uszkodzony.
Rolnik miał gospodarstwo ubezpieczone, a komisje gminne i wojewódzkie oszacowały straty na 350 tys. zł. Firma ubezpieczeniowa uznała jednak, że tak wysokie odszkodowanie się nie należy.
Kazimierz Morawiec – rolnik z Byczyny: o 50% zaniżono szkodę, która została wyrządzona na tych budynkach w moim gospodarstwie. No i muszę dochodzić swoich praw i należności w sądzie.
Anna Klecka-Haba – dyr. Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych w Opolu: problem i spór powstał na podstawie tego, że otrzymaliśmy zawyżony kosztorys i my zakwestionowaliśmy wysokość tej kwoty.
Firmy ubezpieczeniowe twierdzą, że problemy uzyskaniem odszkodowań mają tylko niektórzy rolnicy i wtedy sprawy trafiają zwykle do sądu. I przekonują, że korzyści z ubezpieczeń są znacznie większe niż koszty ich wykupienia.