Wyegzekwowanie długu, zapłaty od kontrahenta, który dobrowolnie jej nie uiszcza, w Polsce zajmuje przeciętnie 1000 dni, we Francji - 210, w Niemczech 154, po sąsiedzku na Litwie tylko 74, w Holandii jeszcze mniej - 39 dni.
To dane raportu Banku Światowego "Doing Business 2004. Regulacje i ich znaczenie". Raport zawiera porównanie regulacji prawnych wspierających (lub ograniczających) działalność gospodarczą w ponad 130 krajach.
Raport dotyczy głównie średnich firm - bodaj najistotniejszych dla gospodarki, a przy jego sporządzaniu korzystano z pomocy miejscowych ekspertów i praktyków. Skoncentrowano się na kilku najważniejszych miernikach, kluczowych dla oceny warunków prowadzenia biznesu, wiele miejsca poświęcając przepisom prawnym w poszczególnych krajach, ich modelowi i efektom. Napisano o uruchamianiu przedsiębiorstwa i jego likwidacji, a także upadłości, rygorach zatrudniania i zwalniania pracowników i, co dla prawników bodaj najciekawsze i najważniejsze, egzekucji zobowiązań z kontraktów, czyli zapłatach. Okazało się, że najmiej dni do wyegzekwowania długu potrzebują w Tunezji - bo tylko 7, najwięcej w Gwatemali - około 1460. Polska jest w ogonie - my potrzebujemy ok. 1000 dni.
Skąd się biorą te różnice - pytają autorzy raportu i odpowiadają: z różnej efektywności sądów. W Polsce są bardzo opieszałe. W ogonie, gdy chodzi o egzekucję długów, są głównie kraje przechodzące transformację: Polska, Serbia, Słowenia.
Złożone procedury, mnogość przepisów dotyczących sfery działalności gospodarczej nie tylko opóźniają postępowania przed urzędem czy sądem, ale także rodzą korupcję.